Cytuje bardzo ciekawy list który znalazłem w sieci:
Jest troche wulgaryzmów ale postanowiłem nie łagodzić wypowiedzi.
Cytat:
Ciagle wzruszamy sie losami biednych. Dla odmiany dzis piszemy, jak
chujowo maja bogaci.
Jeden facet nazwijmy go Ceskiem z Rypina mial mietka za piec duzych
baniek. Po polsku to bedzie: byl wlascicielem samochodu
marki Mercedes-Benz CL o cenie rynkowej 500 tys. zl. Wóz gadal do niego w szesciu jezykach, otwieral sie czujac dotyk jego dloni i
laske tez by pewnie robil, gdyby facetowi przestalo sie ukladac z zona.
Serwisowal mietka Cesiek w nalezacej do Grupy Zasada
autoryzowanej stacji obslugi Precyzja Motors w Bydgoszczy i tam tez kazal
zamontowac se system GPS obslugiwany przez firme Auto Guard & Insurance, takze z Grupy Zasada.
Onze GPS Global Positioning System to cud techniki. Powierzony jego
opiece wózek, o kazdej porze dnia i nocy strzezony jest przez 24 satelity i niepoliczalna liczbe dzielnych chlopców od Zasady, którzy
nie spia i nie jedza, ino patrza, czy samochodzikowi nie dzieje sie
krzywda. Jakby sie dziala, satelity powiedza, gdzie samochód
jest z dokladnoscia do paru metrów, skad jedzie, dokad i jak szybko oraz
wylacza mu doplyw paliwa tak, ze zloczyncy beda musieli 'spierdalac' na piechote.
Któregos dnia, a bylo to w kwietniu, Cesiek wstawil samochód do serwisu.
Roboty przy nim bylo na póltora dnia, przetrzymali go przez pól miesiaca, a potem u bram Ceska pojawilo sie dwóch policjantów w
sprawie... skradzionego Mercedesa. W ten sposób, 36 godzin po fakcie, Cesiek dowiedzial sie, ze nie ma mietka, od policji z Rypina.
No i zaczela sie zabawa.
Serwis, w osobie prezesa Wlodzimierza Strzaly, poinformowal wlasciciela,
iz wyraza zrozumienie dla trudnej sytuacji, która zaistniala wskutek kradziezy, niemniej uwaza za przedwczesne Ceskowe zadanie oddania mu jego samochodu, wzglednie takiego samego, jako iz trwaja dzialania operacyjno-sledcze Policji. Ergo Precyzja Motors jest gotowa rozwazac zyczenia Ceska po umorzeniu sledztwa. Byloby fajnie. Tyle tylko, ze umorzenie sledztwa jest formalnoscia, gdy samochód ginie z ulicy i jest zero szans na zlapanie zlodzieja. Inaczej jest, jezeli samochód ginie z terenu strzezonego serwisu, w dosc tajemniczych okolicznosciach. Otóz na
najdluzszy weekend swiata serwis, któremu Cesiek powierzyl samochód,
wystawil wózek za piec baniek z zabezpieczonych hal pod chmurke, i to w miejsce, którego nie widzial straznik. Samochód przetrzymano przez dwa tygodnie, choc roboty przy nim bylo na póltora dnia, a tlumaczenia tego faktu byly co najmniej dziwaczne. W tej sytuacji przed ewentualnym umorzeniem sledztwa policja powinna, delikatnie mówiac, przyjrzec sie blizej dzialaniom pracowników serwisu wobec Ceskowego mietka i generalnie poprowadzic sledztwo calkiem na serio, bo 500 tys. zl to mienie duzej wartosci.
Zawarta w pismie od Precyzji Motors delikatna sugestia, aby Cesiek nalegal na umorzenie sledztwa, to w nagrode moze mu cos dadza, jest
nader inteligentna.
Ale to wszystko pryszcz.
Jeszcze ciekawiej wygladala korespondencja Ceska z prestizowa firma Auto Guard & Insurance, która to firma wziela 8 patoli i 2 stówy miesiecznie za monitorowanie wozu. Okazalo sie bowiem, iz w noc kradziezy dwukrotnie wlaczyl sie w aucie alarm przeciwnapadowy. Co oznaczalo, ze ktos byl w srodku samochodu. Za pierwszym razem chlopcy nie zrobili nic, za drugim zas, piec minut pózniej, zadzwonili do Ceska do Rypina bylo wpól do pierwszej w nocy i zapytali, czy samochód nadal jest w serwisie w Bydgoszczy. Gdy Cesiek powiedzial, ze tak zyczyli mu dobrej nocy.
Teraz Cesiek snuje rozwazania nastepujace: Wiedzieli, ze samochód jest w serwisie. Samochód byl przestawiony na tryb serwisowy, co oznacza, ze uruchamiac go mogli pracownicy serwisu ale powinno odbywac
sie to w godzinach pracy serwisu i na jego terenie. I co?
Nie zdziwilo chlopców z Auto Guard, ze ktos majstruje przy samochodzie o
wpól do pierwszej w nocy, skoro serwis pracuje do 18.00? Nie zdziwilo ich, ze samochód stojacy w serwisie przemieszcza sie i ze koordynaty wskazuja jakis las kolo Fordonu? Dwie godziny pózniej, kolo trzeciej w nocy, alarm wlaczyl sie ponownie sygnalizujac zanik napiecia glównego. Wtedy samochód byl juz pod Gdanskiem. Potem zniknal z radarów. Jak mozna sie domyslec wlasnie w tym miejscu zlodzieje wymontowali GPS. Ale cóz zrobili chlopcy od monitoringu, gdy zobaczyli, ze o trzeciej w nocy ktos wylacza zasilanie w samochodzie znajdujacym sie w okolicy Gdanska? Nic. Az do wpól do dziewiatej rano, kiedy to serwis poinformowal system monitoringu, ze auto zajebali. To tyle, jezeli chodzi o
mietka.
Ale Cesiek walczy dalej.
Napisal mianowicie do Auto Guard, zeby mu wyjasnili, co sie stalo. To mu
wyjasnili, przysylajac jakis kompletnie enigmatyczny wydruk, który wszakze Cesiek przestudiowal i wyniklo z niego, ze lza w zywe oczy, bo jak widzieli samochód po raz ostatni, to komputer zanotowal zanik napiecia glównego, a pracownik Auto Guard nazwal to spadkiem napiecia. Wyjasnil przy tym pouczajaco, iz informacja o takim spadku do czasu odlaczenia akumulatora nie jest traktowana jako alarm, i jeszcze poczynil wyrzut, ze w przypadku podmiotowego pojazdu informacja ta wielokrotnie, o róznych porach dnia i nocy, docierala do Centrum Monitoringu. Cesiek wkurwil sie zdziebko i walnal pismo do prezesa Auto Guard, ze jest niezadowolony, bo nie dosc, ze olali sygnaly i pozwolili zajebac auto, to jeszcze nie raczyli wlasciciela o tym fakcie poinformowac, choc maja ten przykry obowiazek w umowie.
Adwokat Ceska otrzymal od prezesa Auto Guard, magistra inzyniera Roberta Rozeslanca, pismo, w którym prezes poucza go, ze nie moze
mu wytlumaczyc, dlaczego pozwolili ukrasc samochód, bo to jest tajemnica i ze Cesiek jest za glupi, zeby zrozumiec, ze zanik
napiecia nie oznacza zaniku napiecia, bo do zrozumienia tego niezbedne
jest posiadanie znacznie wiekszej wiedzy na temat szczególów
dzialania oferowanego przez nas systemu ochrony od tej, która posiada Pana klient. Potem dowiadujemy sie, ze w momencie kradziezy
operator podjal dzialania zgodnie z procedura interwencyjna, tj. nie
zrobil nic, a nastepnie, iz piec minut pózniej nastapilo czasowe wylaczenie systemu przez osobe uprawniona. Tak magister inzynier
Rozeslaniec najwyrazniej interpretuje wlaczenie alarmu przeciwnapadowego. Ale to nie koniec.
Dalej magister inzynier Rozeslaniec wali do Ceskowego adwokata w te slowa:
w obawie o interes Pana klienta proponuje, aby w przyszlosci znacznie uwazniej analizowal konsekwencje podejmowanych przez siebie decyzji. Wiecej nie bedziemy cytowac, bo cholery dostac mozna, a my nie lubimy sie denerwowac.
* * *
My tam nad Ceskiem nie bedziemy plakac. Na biednego nie trafilo. Ale z
drugiej strony Zasada tez niebiedny. A nie ulega kwestii, ze serwis Zasady i jego centrum monitoringu slabo sie starali, by uniemozliwic zajebanie Ceskowego samochodu. Pytanie tylko, czemu?
I nastepne pytanie: co Pan na to, Panie Sobieslawie?
Zmaganiom Ceska z Zasada bedziemy pilnie kibicowac. A innym Ceskom
radzimy, zeby uwaznie przyjrzeli sie uslugom Grupy Zasada.
Jak sie cos wyjasni, damy znac.
_________________ Nissan Pathfinder 3,5 03' Sprzedana w dobre ręce - W116 280 SE '77 - Szwedka
|