Panowie, doceniam Wasze chęci zażegnania sporu i szczerze mówiąc chciałbym, aby tak było, ale nie mogę przejść obojętnie obok niektórych wydarzeń i dlatego chciałem się z Wami nimi podzielić:
Pomijając fakt, że kolega Roadrunner usunął wczorajszy atakujący post z niewiadomych przyczyn, fakty dotyczące silnika mają się następująco:
Roadrunner dostał silnik do remontu 8 miesięcy temu i umawiałem się z nim wstępnie na określoną kwotę- wpłaciłem 30% zaliczki.
Podczas mojej wizyty we wrześniu widziałem, że silnik został rozłożony, sprawdzony i zdecydowałem się dodatkowo na szlif wału plus nowe panewki. Koszt tej operacji wg Wykonawcy to + 13,5%.
Jeśli chodzi o rzekome części, które ja miałem dosłać: proponowałem możliwość załatwienia ślizgów na własną rękę, ale okazało się to niemożliwe(dowiezione przeze mnie były nie nadające się a po poszukiwaniach u forumowych kolegów nic godnego nie znalazłem) , więc uzgodniliśmy z Roadrunnerem, że on je załatwi(jakiś jego koleś miał ponoć dobre używki wyglądające jak nowe o dodatkowym koszcie nie było mowy… ale jeśli takowy jest, to powinienem go znać przed zakupem i się na niego zgodzić, bo jakby nie było, są to moje pieniądze).
16-go listopada 2009 Roadrunner obiecał na GG (mam na dowód zapis rozmowy w archiwum), że do końca listopada silnik będzie do odbioru, chociaż usłyszałem tysiąc powodów, dlaczego jeszcze nie jest gotowy i jak strasznie ciężko jest mu wywiązać się z umowy (nie zamówił części, za mało ludzi, wyjeżdżają, długa kolejka, itp.) Obiecał też, że wieczorem przyśle mi wyszczególniony cennik, żebym wiedział, za co płacę. Od tego dnia kontakt z Roadrunnerem się urwał… w grudniu pisałem do niego maile, na GG, dzwoniłem… kolega zapadł się pod ziemię, a z nim mój silnik.
Dzwoniłem kilka razy dziennie ale znając mój numer nie odbierał,
dopiero, gdy zadzwoniłem z zastrzeżonego numeru po Nowym Roku, Roadrunner odebrał wielce zaskoczony, nie mógł rozmawiać (cytuję:”bo mnie ta rozmowa kosztuje fortunę” z tego co mi wiadomo to mnie tylko kosztowała ta rozmowa to tak dla ścisłości )i obiecał, że oddzwoni dnia następnego i wyśle cennik. Zgadnijcie, czy zadzwonił i czy przysłał cennik………..??????????????????
Po 3 dniach zniecierpliwiony delikatnie mówiąc, zadzwoniłem do niego i kolega nie okazał ani trochę pokory, poinformował mnie, że był na długich wakacjach i stąd nie odpisywał i nie miał dostępu do neta, że nie chce ze mną rozmawiać bo ma dużo roboty a i tak ta rozmowa nie prowadzi do niczego bo ustalona przez niego kwotę(nagle wykonawca dostał olśnienia i w 5minut wyliczył co za ile nie dostarczając mi wcześniej cennika) muszę zapłacić i tak by odebrać silnik, zdjęć zrobić nie może, choć obiecywał na początku, że zrobi, obraził się na mnie, że użyłem niecenzuralnego słowa z SMSie i „za karę” dowiedziałem się, że cena skoczyła o 55%, jednak nie dowiem się, za co płacę, bo po pierwsze nie mam wglądu w żadne faktury na wymienione części, po drugie obiecany cennik nie dotarł do mnie do dnia dzisiejszego. Przy okazji dowiedziałem się od Roadrunnera, że „w Polsce jest taki przepis, że koszt za usługę może skoczyć o 20% bez konsultacji ze Zleceniodawcą„
(czy możesz kolego poprzeć to paragrafami bo możliwe, że mam braki w tej procentowej wiedzy…). Dla świętego spokoju mogę się zgodzić na dopłatę 20% chociaż uważam, że powinno to być konsultowane ze mną na bieżąco, ale nie na 55%...
Zaproponowałem, że mój kolega podjedzie i zrobi fotki, skoro Roadrunner nie potrafi się wywiązać z tej obietnicy, ale Wykonawca kategorycznie tego zabronił podkreślająć że „nie będzie mu się krzątać nikt po warsztacie”. W tym momencie moje zaufanie zostało zachwiane dosc mocno a i pojawiły się obawy czy rzeczywiście mój silnik jest złożony i gotowy do zabrania.?
Szkoda, że post Roadrunnera został tak szybko usunięty, bo chętnie bym się ustosunkował do wszystkich uwag i skonfrontował je z rzeczywistością.
W usuniętym poście Roadrunner zasugerował, że to mi zależy na medialności tego projektu i że zdegustowany moim niby zachowaniem rozłoży silnik i zwróci mi go w częściach, po 8 miesiącach zabawy, obietnic i przestoju w moim projekcie….
I co tu Panowie robić? Po zmarnowanych 8 miesiącach zabrać swój silnik, 30% zaliczki (i może jakieś odszkodowanie/pokrycie kosztów? Ale na to bym nie liczył poznawszy się na poczuciu rzeczywistości i uczciwości Wykonawcy…), może wykonać parę telefonów i złożyć „miłą” wizytę w warsztacie RR , czy macie jakieś bardziej cywilizowane pomysły?
_________________
MB W123 300D 80r. Czarnoksiężnik
MB S123 280TE 84r.-srebrny dawca
MB S123 280TE 83r.-zielonkawy project
MB S123 280TE 82r.-GRÜN Gurke=OGÓR
MB S124 280TE 96r.-BeetrooT
http://mackuz.bolinko.org/is/img5/11764 ... CT7881.jpg