Dobra widzę, że wypowiedziały się autorytety marcin280e i Stomek, więc co ja biedny mogę? Ale spróbuję!
Pominę tutaj wypowiedzi co niektórych osób co myślą, że to jest nakładane natryskowo, bo nie chcę nikogo obrażać. Panowie pomyślcie logicznie. Katoforeza jest nakładana elektrolitycznie, więc bardzo dobrze przylega, pod spodem nie ma żadnego syfu i jest jej pożądana fabrycznie cienka warstwa. Odpowiedzcie mi teraz jaki lakiernik i na jakim sprzęcie jest w stanie odtworzyć tak doskonałą powłokę... możecie myśleć ile chcecie, ale odpowiedź jest tylko jedna - żaden lakiernik, w żadnej kabinie, żadnym gruntem nie odwtorzy takiej powłoki. Nowe nadwozie całe jest poddane takiemu procesowi i przy ewentualnych naprawach nie zrywa się fabrycznej katoforezy (może ona być w róznych kolorach)!
Problemy z korozją biorą się stąd, że tępogłowi lakiernicy przy matowaniu mogą poprzecinać się do żywego na krawędziach czy rantach i później nie domalować albo bezmyślnie wierzą w antykorozyjne właściwości fillera...
11owca pisze:
A co do tego czarnego jeszcze to sprawa wygląda tak, że oni malują na tłusty metal. Więc musi to później odchodzić. To jest, dlatego tak zrobione żeby podczas przechowywania nie skorodowało.
Jak będzie rozpisany konkurs na najlepszy cytat z forum to tym tekstem wygrałeś go awansem na najbliższych kilka lat
! Chyba nie wiesz co piszesz. Na tłusto to można sobie posmarować chleb smalcem. Nie wiem co jeszcze wymyślicie, aby przepchnąć swoje teorie.
Kali czy można prosić o zdjęcia z przebiegu prac?
Chyba celowo dawkujesz nam przyjemność
.