Cel zostal osiagniety: samochod juz po przegladzie i jeszcze tego samego dnia zostal zarejestrowany. Ale po kolei:
- tutaj w garazu w elektrowni jeszcze na tablicach krotkoterminowych
- niewiele brakowalo a nie dojechalbym na termin w TÜVie: mimo, ze zbiornik byl czyszczony a przewody paliwowe wymienione filtr paliwa kompletnie zapchal sie po kilkunastu kilometrach jazdy (nie moglem sobie odmowic malej przejazdzki poprzedniego wieczoru
). Na szczescie w koncu udalo sie uruchomoc samochod i dojechac na stacje diagnostyczna.
- na miejscu od razu zlecialo sie kilka osob a dwaj diagnosci cieszyli sie jak dzieci kiedy po kolei okazywalo sie, ze wszystkie urzadzenia dzialaja jak nalezy. Diagnosta przeprowadzajacy badanie poszarpal zawieszeniem tylko tak dla formalnosci - od razu bylo widac, ze wszystko jest nowe i bez zarzutu. Ogladajac podwozie wysoko ocenil prace polskich fachowcow a zastrzezenia mial jedynie do ulozenia przewodow paliwowych oraz brakujacego mocowania akumulatora. Mimo to wynik przegladu technicznego i badania spalin byl pozytywny. Z dokumentami ze stacji diagnostycznej w pospiechu (na pol godziny przed zamknieciem) udalem sie do urzedu komunikacji. Tam okazalo sie, ze moge zarejestrowac samochod ale zeby mial status pojazdu historycznego potrzebna jest jeszcze opinia tego samego rzeczoznawcy, ktory przed chwila zrobil przeglad. No to ja znowu do TÜVu - diagnosta wypisal odpowiedni dokument i z powrotem do milej pani urzedniczki - tylnymi drzwiami bo urzad w zasadzie byl juz zamkniety dla petentow. W ciagu 15 (slownie: pietnastu) minut wystawiono nowa karte pojazdu i samochod zarejestrowano (auto nie mialo briefu, jedyne dokumenty to wydruk z ebaya i umowa spisana z poprzednim wlascicielem na kolanie). Potem biegiem po tablice, zamontowac je. I po krzyku
.
- oto caly plik dokumentow: karta pojazdu, dowod rejestracyjny, badanie techniczne, badanie spalin oraz opinia, ze samochod moze byc zarejestrowany jako zabytkowy (wazne ze wzgledu na wysokosc podatku i ubezpieczenia oraz mozliwosc poruszania sie miastach gdzie wymagane sa plakietki "przeciwpylowe").
- oto porzadana karta pojazdu (Zulassungsbescheinigung Teil II)...
...oraz dowod rejestracyjny (Zulassungsbescheinigung Teil I)
- na koniec jeszcze fotka wnetrza z doskonale zachowanym drewnem oraz dzialajacym Beckerem Europa (wiem, ze lepsi fachowcy juz to fotografowali ale nie moglem sie powstrzymac)
.
Wynik tej calej akcji jest wiecej jak zadowalajacy. Moja zona pierwszy raz zareagowala pozytywnie widzac nowy samochod pod domem. Mam nadzieje, ze przekona sie w koncu do young- i oldtimerow. Rejestracji samochodu w Polsce nic nie stoi juz na przeszkodzie a dla szeroko pojetej administracji w naszym kraju mam nastepujaca wiadomosc:
URZEDNICY WSZYSTKICH WYDZIALOW KOMUNIKACJI: MOZECIE CMOKNAC MNIE W TROMPKE!