Panowie, o czym Wy mówicie? Co i jak facetowi "zabrać"? Nawet po ewentualnym "zabraniu", kto miałby się tym zająć i za co? Historia i różne takie (nie CZAS i nie MIEJSCE na dyskusję) spowodowały, że jesteśmy jako społeczeństwo i państwo biedni. I kropka. Jak już pisałem powyżej, przykład parowozów pokazuje, jakie możliwości (i chęci) ma nasze państwo. A są to zabytki conajmniej tak samo, jeśli nie dużo bardziej wartościowe, niż ta kolekcja samochodów. I co? I nic. Rdza i czarna (dosłownie, bo to parowozy

) rozpacz. Apeluję o ostrożność przy wygłaszaniu sądów o zabraniu czegokolwiek komukolwiek w imię "wyższych" i "lepszych" wartości. Za bardzo to trąci tak aktualnym dziś populizmem a'la Samoobrona.
Możemy płakać nad tym, że takie skarby motoryzacyjne, jakie ma ten człowiek, marnieją. Ale co dalej?
Pozdrawiam.
PS. No, może nie wytrzymałem i niepotrzebnie wtrąciłem ten wątek polityczny... Ale widzę bezpośredni związek.