Jako, że moja podróż powrotna z WZ odbywała się w nocy, kiedy temperatura była około -10 stopni postanowiłem włączyć sobie solidne ogrzewanie, żeby nie jechać cały czas w kurtce. Szybko okazało się, że dodatkowe otwory, które całkowicie nieplanowane pojawiły się w dole drzwi, świetnie służą do pozbywania się z trudem podgrzanego powietrza z wnętrza samochodu. Tak więc przy prędkości około 90 km/h dmuchawa musiała chodzić cały czas na "3", żeby dało się wytrzymać w samochodzie. Wniosek jest jeden - zmarzłem.
Dziury w drzwiach (i gdzie indziej na karoserii też) sucks 