I to tak....
Mowie co i jak bo ledwo co wrocilem, a tu wszystkie skrzynki pelne, na forum jakas niezbyd wciagajaca dyskusja...
A mialo byc pieknie...
Co i jak pokolei:
Ludzie sie nowi pojawia i niektorzy wyskakuja z tekstami jak do informacji telefonicznej czy innego biura uslug, gdzie zatrudnieni informatorzy maja placone za odpowiedzi.
To mi sie niepodobalo.
Nie podabalo sie to tez Pszczole, w czym mi dzielnie wtorowal.
Nie o to jednak chodzi na forum, zeby bylo nie milo, zeby ktos na kogos naskakiwal, zwracal uwage dostosowujac poziom do PRZYPUSZCZALNEGO poziomu takiego nawego i tak dalej. A tak sie zaczynalo dziac.
Przyszlo mi do glowy wiec, ze moze by jakos uprzedzic niemile fakty, nie bedace hluba naszego forum i zdusic je w zarodku. Takim zarodkiem jest pierwsze otworzenie strony z forami. Tam widac tutul jednego z nich sugerujacu sluszne postepowanie. Moderator - no ktoz inny jak nie czlowiek, ktory do tej pory najaktywniej pilnowal powitan - Pszczola.
Pszczola, bo jest czlowiekiem, ktory slucha argumentow, ktory nie cierpi na alergie i wierzylem, ze jako moderator forum od powitan poczuje sie w obowiazku hamowac niektore swoje zapedy.
Taki byl plan.
A co sie stalo?
Nowe forum stalo sie drugim Hyde Parkiem, wypowiedzi nie maja nic wspolnego z powitaniami, znaczna ich czesc przynajmniej, a dyskusje wydaja sie byc zupelnie oderwane od rzeczywistosci, bardziej kojazace sie z zyciem bazarowym. No moze mniej rzeczowe, ale za to zdecydowanie glebiej siegajace w historie. Czuje jak by mi ktos wypominal, ze w podstawowce mi sie nie chcialo nauczyc wierszyka. No i co? Przyjezdzam prosto z granicy na spot, na ktorym mialy byc omawiane istotne sprawy i musze sie przebijac z nimi przez gaszcz dyskusji co kto komu.
To nie tak mialo byc, to nie tak ma byc.
Co mile, ze ze wszystkimi czuje te nic porozumienia, zrozumienia itd, ale dlaczego moi przyjaciele i znajomi miedzy soba sie gryza to nie wiem...
_________________ W108 - 250 S 1967
S123 - 300TD 1982 Rudolf
S123 - 300TD 1985 Burak
|