Spójrz tutaj:
http://www.oldtimer-markt.de/sites/defa ... teil_2.pdfNawet bez tłumaczenia widać co ile jest warte.
Jest ewidentnie górna póła i tu nie ma dyskusji.
Jest też kompromis, czyli coś łatwiejszego w aplikacji, ale kosztem skuteczności.
Sporo produktów dla majsterkowiczów z obi.
I w końcu nic nie warte wydumki, jedna nawet ze słowem
oldtimer w nazwie, czyli marketing pełną gębą.
Każdy produkt wymaga dzisiaj marketingowej otoczki w postaci sprawnie zbudowanego tekstu i zdań, które działają na wyobraźnię i pamiętam, że w materiałach sandersa też były teksty o tym, że istniejaca korozja zostaje zahamowana. Środki testowano na profilach zdrowych, więc obawiam się, ze nikt ci nie odpowie na pytanie jak skuteczny będzie wosk polożony na zmienioną już tkankę. Ale skoro już porównania są medyczne, to nie ma co próbować na sobie, bo jeśli zapaskudzisz profil, to będzie po ptakach, czyli najrozsądniej zdać się na obiektywny test i nie znachorzyć.
Tym bardziej, że nie wiesz czy tak naprawdę w profilu masz rdzę, a tylko wtedy to co proponujesz miałoby sens. Ponadto nawet jeśli są tam już jakieś zmiany, to nie ma tam odtłuszczonej powierzcni, tylko fabryczna konserwa + brud i kurz. Jeśli nie doszło do perforacji albo nie jeździłeś bez korków, oryginalny kisiel może mieć się całkiem nieźle, bo gdyby było inaczej, próg wpieprzyłoby już dawno.
Podsumowując, myślę, że bawić się można na dostępnych powierzchniach, które za wszelką cenę muszą zostać. Tak jak kustosz z Royal Navy Museum, który dostał zardzewialca z floty Jej Królweskiej Mości i oczywistym było, że nie wymieni mu blach, tylko musi zatrzymać rudego. Kup autu wiaderko, zmuś swojego majstra, żeby się przebrał i zabawy z gorącą zupą w aerozolu będzie wystarczająco dużo.