Przytaczam tutaj posta znalezionego na innym forum poświęconym motoryzacji. Przytaczam go po to by został on skomentowany - chcę sprawdzić czy aby jeszcze jestem normalny, bo mam dość silnie skonkretyzowane stanowisko dotyczące tej kwestii.
"Temat: zamin sprowadzisz - pomyśl skąd się biorą blachy.
Wczoraj jadę sobie i widzę na lawecie 3/4 almerki bez przodu - stan idealny z zachodu. Serce zabolało, no ale myślę ktoś przywiózł nówkę...Wieczorem dzwoni znajomy, że buchnęli mu takie auto spod chaty, paredziesiąt klocków poszło się je.....ć.. I moja refleksja brzmi, ilu sprowadzająych fragmenty aut remontuje je na częściach od dealera??? No zero. A sprowadzono kilkaset tysięcy. A skąd wziąć tyle blach??. Ano zaj...ć z ulicy...
Czy nie lepiej zastanowić się i policzyć - auto z zagranicy nie ma pakietu dilerskiego, jak buchną to nie dostaniesz 100% odszkowowania, gorsza cena w odsprzedarzy, bo kto uwierzy że auto było "delikatnie" ruszone?
Efektem netto tej manii sprowadzania będą: jeszcze droższe polisy AC, zanieczyszczenie rakotwórczymi związkami z oszczędnych starożytnych dizli nówka lat 20.
Podsumowując - wszyscy stracimy...."
I co Wy na to? 