filippo pisze:
(me: how) pisze:
A czy na tabliczce są jakieś inne napisy poza numerem?
Tak są. Tylko teraz to mam przed oczami jedynie niewyraźne zdjęcie tej tabliczki na opinii, bo auto jest 100km stąd. Te napisy to "Original Mercedes Benz ......aggregat i dalej Teil-Nr i ten .....aggregat-Nr" To tyle.
Czyli mam rozumieć że jest to drugi silnik czy może pierwszy po naprawie w fabryce Mercedesa?
Myślę, że ciężko będzie ci to ustalić jednoznacznie. Nie słyszałem jeszcze o zeszlifowaniu i ponownym nabiciu w serwisie. Byłoby to bezcelowe. Tu na forum kilka osób ma silniki w podobnej sytuacji. Ja sam mam M102 z numerem...102, ale nie zachowały się tabliczki lub póki co nie umiem ich odnaleźć.
Sprawdź jeszcze dokładnie, czy jest słowo AUSTAUSCH przed AGGREGAT. Nikt w firmowym serwisie nie trzyma auta na czas remontu silnika, poza tym NG nie są wykonywane w każdej stacji, może nawet w żadnej, tylko w fabryce lub specjalnym do tego zakładzie. Silnik zajechany wyjeżdża do regeneracji i tego samego dnia montuje się nowy, już zrobiony, który ktoś na tej samej zasadzie oddał wcześniej. Stąd nie ma on pierwotnego numeru, żeby nie było bałaganu. Pełna rotacja.
Skłaniałbym się ku wersji, że aby oclić motor (musi mieć on numer) nabito znaki na krótko przed oględzinami celników (w tamtych latach z silnikiem stało się na granicy w kolejce razem z TIR'ami).
Jest jeszcze jedna możliwość, choć jeśli to prawdziwy AT, to małoprawdopodobna: znaki po typie silnika w Mercedesach na pewno W123, wiec także i wcześniejszych nie są nabijane idealnie prosto. Najprawdopodobniej jest to "rękodzieło". Różnice w wysokości znaków mogą dochodzić do kilku mm i widoczne są gołym okiem, choć zdarzają się i takie numery, które nie budzą wątpliwości. Opinia rzeczoznawcy, a w zasadzie jej uzasadnienie byłaby w takim przypadku na wyrost, ale zaakceptował ją UC, WK lub oba urzędy na raz. Tylko badanie mechanoskopijne wykonane w warunkach laboratoryjnych dałoby jasną odpowiedź.
W Szczecinie przy ul. Wernyhory w dawnych ruskich koszarach jest takie laboratorium i najpewniej wykonują tam uslugi komercyjne, ale nie znam kosztów.
Czy autorem tej opinii nie jest przypadkiem właściciel stacji diagnostycznej przy Niepodległości w Łobzie: inż. Danowski?