Mitu pisze:
(me: how) pisze:
[ok]
Nareszczcie ktoś pisze logicznie i nie dorabia filozofii do rozpadającego się auta.
![[no]](./images/smilies/no.gif)
O filozofiach, a zwlaszcza w temacie ratowania starych szrotow nie powinno sie dyskutowac, tak samo jak o gustach! Dla jednego najpiekniejsze jest W 107 bez dachu, a dla drugiego W 123 T z Dieslem na pokladzie! Tutaj tak samo: Wy podchodzicie do tematu kierujac sie rozsadkiem i portfelem, a ja podchodze do tego kierujac sie sentymentem i glosem serca. Wolny wybor

.
Wiesz co Mitu, gdybym miał zaraz po tobie z 30 obrazków przedstawiających Mecedesy, wybrać 5 moim zdaniem najładniejszych, to dam sobie urwac celownik, że wybrałbym przynajmniej 4 te same co Ty.
Problem w tym, że subtelna granica przebiega właśnie na modelu, który aktualnie ujeżdżam. Granica między rzeczą jak każda inna, a obiektem westchnień, podmiotem, członikiem rodziny, Gwiazdeczką, Merolinką, Pimpusiem ... nazwij jak chcesz.
O ile mogę zrozumieć uniesienia (sam miewam), także te z poważnym skutkiem finansowym w autach < lub = 123 w ciekawych, rzadkich lub doskonale utrzymanych egzemplarzach, to nigdy nie zrozumiem, reanimowania zwykłych, prostych, słabych, powtarzalnych, zjedzonych, powypadkowych, zalanych, poprzebijanych i spapranych (częstokroć wszystko razem), jeśli za tymi ideałami nie stoją wystarczające środki.
I żeby nie było nieporozumień
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
: W123 z dieslem jeżdżę bo lubię, bo jest tani, bo jest prosty, bo trafił mi się dobry okaz, bo zapalam w Szczecinie pod domem, a gaszę w Amsterdamie pod muzeum. Wcale nie uważam, że jest najlepszy pod każdym względem! Ale najpierw chcę móc zarobić, a potem nie liczyć kasy. Odwrotnie się nie da, ale przecież każdy z nas jest w innej życiowej sytuacji.