Sebian pisze:
A to ciekawe, bo np. ja mam wręcz odmienne zdanie i nie wyobrażam sobie oddać auta komuś innemu do naprawy czy przeglądu
Moze masz szczescie, moze jako stary klient traktuja Cie inaczej.
Mi najpierw sprzedawca wcisnal za 380 zlotych ZŁE sruby (pan Zbigniew telefonicznie zaczal krecic nosem, ze juz zostaly uzyte itd.). Kiedys w trakcie przegladu popsuli mi silinik i wmawiali, ze tak bylo, naprawilli przestawiajac pompe, mimo ze WYRAŹNIE panu Machajowi powiedzialem, ze maja jej nie dotykac, to co odkrylem dzisiaj na przegladzie, pozwala mi przypuszczac, ze ktos po prostu podmienil moja pompe wtryskowa. A oto, co sie wydarzylo:
W marcu czy kwietniu wstawilem W124 do warsztatu. Zglosilem latajaca luzno lampe przednia, okazalo sie, ze popekane sa zatrzaski. Bardzo sie ucieszylem, jak zadzwonil P. Machaj i zaproponowal uzywany reflektor za, bodajze 150 zlotych. Kazalem go wstawic, odebralem auto z przegladu uiszczajac ca 1500 PLN za caly przeglad...
dzisiaj zona pojechala na przeglad rejestracyjny. I co sie okazalo? reflektor, ktory zostal wymieniony, pochodzi z anglika! co oznacza m.in. to, ze bylo niedoswietlone pobocze. Jako, za autem jezdzila zona, swiezo upieczony kierowca, nie zwrocila na to uwagi.
Po prostu cycki mi opadly

przyzwyczailem sie, ze raz na jakis czas jestem w Polsce okradany, ale do tej pory nigdy tak bezczelnie.