Nudzi mi sie, to w klasycznych tez odpowiem
![[usmiech]](./images/smilies/usmiech.gif)
.
Masz na mysli takiego zurawia co to go potem mozna zlozyc i oprzec o sciane? Takiego z wysuwanym ramieniem?
Mam takiego, do jednej tony. Wyciągałem i wkładałem takim silnik z pięć razy. R6 ze skrzynią w W124 i raz mondeo diesel.
Szczerze mowiac mam zawsze problem z ramieniem. Im dalej sie je wysunie tym mniejsza mase mozna na jego koncu doczepic. Oczywiste...
Jak wyciagam silnik z MB to ustawiam ramie na 500kg i mam problemy z wysokoscia podnoszenia. Jak zlapiesz silnik bardzo nisko i zaczniesz podnosic to na dzień dobry zaczniesz walic w przód samochodu. Jak zlapiesz silnik wyzej, to nie bedzie sie tak szybko przesuwal w przod, ale za to zabraknie wysokosci i nie przejdziesz miską progu z przodu nadwozia.
Następny kwiatek: O ile się naczytałem i nadoświadczałem, to do wyciągnięcia silnika ze skrzynią trzeba w MB, podczas wyciągania, pochylać zestaw - silnik do góry, skrzynia w dół i pod takim kątem wyciągać. Nie ma szans żeby się tym domowym dźwigiem w pojedynkę wyrobić.
Powiem Ci mniej więcej jak to będzie wyglądać:
-najpierw uderzysz głowicą w ścianę grodziową.
-potem walniesz miską w przód
-potem zaklinujesz się końcem skrzyni na drążku kierowniczym lub na belce pod silnikiem.
-na końcu będziesz walił bebechem skrzyni w przód samochodu i nie będziesz mógł wyregulować kąta, bo wszytko już będzie wywindowane maksymalnie w góre. Zaczniesz ciągnąć dźwig w przód i w tył i zauważysz że da się to robić tylko skokowo waląc raz to w przód, a raz w ścianę grodziową.
Samemu narobisz się jak wół. Jeśli puszczą nerwy to ucierpi karoseria. Obkładaj wszystko kartonami i szmatami i lepiej żebyś nie musiał dojść do momentu że brakje Ci kilku milimetrów i żeby je zyskać to wyciągniesz kartonik chroniący blachę, bo wtedy znow UCIERPI KAROSERIA.
Pamietaj, że jak użyjesz łańcucha, albo nawet pasów, to po podpięciu silnika za dwoje uszu i przepuszczenia pasa przez hak dźwigu NIE DA sie po podwieszeniu TAKIEJ masy regulować kąta pochylenia ładunku. Pasy od ciezarowek, razem z mechanizmem napinania/popuszczania mogą okazać się pomocne, ale jak Ci przyjdzie popuścić całą te mase w dół za pomocą tegoż mechanizmu to będziesz miał rosę na czole, bo palce nie odrastają.
Najlepsza rada, którą mogę dać, to kupno balancera. Nie wiem jak to fachowo się nazywa po swojsku? Zakładasz to na dzwig i dopiero do tego podpinasz silnik. To ustrojstwo pozwala regulować kąt za pomocą kręcenia korbką - zbawienne. Ale za to zabiera sporo z 'wysokości' i ma ograniczoną wytrzymałość. Nie próbowałem, ale w katalogu wygląda cyc-malina.
Druga najlepsza rada to NIGDY nie robić tego samemu. W ostatnim etapie opisanym wyżej, kiedy skrzynia musi przejść przez próg z przodu samochodu zawsze musiałem ja osobiście wejść do komory silnikowej i na własnych barach przerzucać całe to żelaztwo wyżej i do przodu i wiedz że robiłem to ze łzami w oczach
![[zlosnikhihi]](./images/smilies/zlosnikhihi.gif)
. Mysle, ze potrzebujesz do tego dodatkowo dwoch ludzi (nie dwoje, dwóch
![[jezyk4]](./images/smilies/jezyk4.gif)
). Mysle, ze przydadza sie oni bardzo do kontroli co gdzie zaraz uderzy i zaradzą temu. W razie czego jeden od spodu też może lewarować - co ja stosuje często.
Uważam, że w pojedynkę nie ma szans tego zrobić bez udziabania lakieru. No niech się znajdzie jakiś twardziel, który temu zaprzeczy
![[clown]](./images/smilies/clown.gif)
.
Zawsze wykręć wiatrak i chłodnicę. Zawsze wykręć drążek kierowniczy, bo będziesz jeźdżil z pogiętym.
Poza tym żurawia bardzo polecam
![[zlosnikok]](./images/smilies/zlosnikok.gif)
. Powaznie, ja sie swojego nie mam zamiaru pozbyć.
Każdy domorosły mechanik powinien tego choć raz doświadczyć. Na dworze, przy mrozie -8
![[palacz]](./images/smilies/palacz.gif)