no wiem wiem, spodziewałem się, że 200D nie będzie wyrywał, zresztą gościo, który mi go sprzedawał podawał to jako jeden z powodów sprzedaży, nastawił się chyba na jakąś benzynę ze Szwajcarii. Przed beczką do czynienia miałem z Polonezem, na którym to przed kursem na prawo jazdy poznawałem co to sprzęgło i gaz

, była to wersja z 89' 1.6SLE 87KM 132Nm-zadbany mechanicznie i powiem wam ciekawy samochód kiedy już go opanowałem, dość duży, pakowny, miękki czyli klimat tamtych lat a i potrafił zerwać opony, a biegi jak ładnie wchodziły, ciągle jeszcze, po 2 latach od sprzedaży mam żal do ojca, bo mógłby to być mój pierwszy własny samochód (no ale może nie miałbym dzisiaj mojego gruźlika). Rodzice mają Punto I 1.2 MPI 75 KM, więc to też coś zupełnie innego a z dieslem faktycznie mam do czynienia 1 raz.
Że demonem prędkości nigdy nie będzie to wiem :/, ale mam wrażenie, że ostatnio się przymulił, że latem zeszłego roku był żwawszy.
A z tym przegonieniem to powiem wam, że faktycznie jakby coś w tym było, zresztą ojciec mówił, że też takie ma wrażenie, że jak się mu dociśnie tak do 120 na chwilę, to jakby się ożywiał, nie wiem czemu ale chyba tak jest. W każdym bądź razie prędkość książkową (czyli dla 200D 60KM-osiąga) więc motor chyba nie jest w najgorszym stanie.
Tak w ogóle to poczytałem trochę o oponach i fajny kalkulator znalazłem, ktoś tam już wklejał
http://www.miata.net/garage/tirecalc.html . Bo obecnie poruszam się na zimówkach 185/65 R14 a więc za małe! Takie mi facet dorzucił do auta,wiem wiem, czeka mnie zakup, ale nie tylko bo letnie są przód 185/chyba75 a tył 195/chyba70, nie pamiętam dokładnie bo mam je na przechowaniu, tak więc tu też trzebaby zrobić porządek, najchętniej bym widział fabryczne 175/80...
Dzięki
Damian.Ryba, mnie też się podoba, czerwień i jasne wnętrze wyglądają ciekawie, ogólnie robi dobre wrażenie, chociaż ma troszkę wad, przez które czasem nachodzą mnie w nerwach różne myśli typu czy nie sprzedać, czy warto inwestować, ile jeszcze włożę, co znowu wyjdzie...
Jak na rok 77 to trzyma się nieźle chociaż pewne zabiegi musiał przejść. Obecnie ma dziury w podłodze przy prawym progu. Sprzedawca owszem wymienił progi, chwalił się tym, no i ok, tyle, że po 1 nie zrobiono nic z połączeniem podłogi z progiem, po 2 nie zlikwidowano przyczyn zgnicia poprzednich progów tj. przerdzewiałych dziur w nadkolach z przodu jak i z tyłu-razem 4 dziury, którymi wlewała się woda(tył mi zrobił tato w garażu za pomocą szpachli i włókna, potem jakaś guma, więc nie można się powstydzić takiej roboty, ale przód to trochę trudniejsza sprawa i tu już brak ręki fachowca będzie widoczny za bardzo, tu są takie kształty i profile , że potrzebny blacharz, łączenie progu z przodu z nadkolem. Wyjący most i jakiś stukający wał przy gazie albo szybkim puszczaniu gazu, nie wiem czy to są luzy jakieś czy co. Tylna klapa się łuszczy bo ktoś spartolił lakierowanie i wychodzi poprzedni trochę jaśniejszy kolor, na szczęście to tylko klapa. Poza tą cholerną podłogą (bo prawy próg wewnętrzny też przerdzewiały także palce można wkładać do środka progu)to grubszych rzeczy nie ma od roboty więc w suche dni można się cieszyć jazdą ale do dłubania tematów się znajdzie sporo na najbliższe lata jak to mówi mój ojciec.
Ja to zawsze marzyłem o 240 albo 300 i najlepiej w115 ale była okazja i siakoś się trafiło...
a tak na marginesie to jak byłem raz w komisie to jedna w115 200D po odpaleniu jakoś lepiej reagowała na gaz, szybciej po prostu wchodził silnik w obroty, nie pamiętam ile miał, 300-400 tysięcy w tej okolicy, ale od dziadka więc jeszcze bez remontów, mnie właśnie trochę martwi, czy nie za słabo reaguje mój silnik na gaz, czy wy też tak macie?
a i jeszcze taki pan mnie tu przewiózł swoją starą w115 ale z silnikiem świeżo po remoncie i powiem wam, że byłem zaskoczony, że to jest 200D bo przyspieszenie było całkiem dobre, tak ładniutko pracowała, jakoś takie płynne zmiany biegów, elastycznie zmieniające się obroty, jakoś tak miodnie to chodziło, coś cudownego,hmmm.