no to oba autka są już w swoim nowym domu, u mnie na podwórku, a właściwie w garażu wynajętym od Taty
przejechały kawał drogi najpierw lawetami, potem pociągiem, dwoma statkami i znowu lawetą, by po ładnych kilku tygodniach w podróży na własnych kołach jeździć po drugiej stronie globu.
w porcie okazało się być bardzo miło a i panowie od rozładunku całkiem sprawnie się uwijali.
po otwarciu "naszego" kontenera naszym oczom okazało się to
dopiero wtedy wyjaśniono nam, że w tym 40 lub 45 stopowym kontenerze zmieszczono 4 duże auta, Harleya i kilkanaście skrzyń z mieniem przesiedleńczym kogośtam... Jezu
po jakimś czasie oczon maszym ukazały się nasze marzenia

:
oba auta z kontenera wyjechały o własnych siłach i tuż obok niego prezentowały się tak:
z tego samego kontenera mili panowie wyciągnęli również tę piękną rivierę boat tail. auto stało na drewnianych kołkach a zdezelowane koła wysypały się z kontenera w momencie jego otwarcia.
z tablicy wynikało, że jeździła ostatnio ok 1997 roku.
potraktowali ją widłakiem, bo inaczej się nie dało ale byłem pod wrażeniem delikatności tratowniania. szczególnie po zdjęciach kolegi wbmaxsio.
oczywiście, czym innym mogłem pojechać po dwie Mercedes, jak nie:
generalnie auta są w stanie, jakiego się spodziewaliśmy.
niespodzianki były ale pozytywne, co chyba nie jest zbyt częste przy tego typu nabytkach ale o tym dokładniej trochę dalej.
W108 w stanie niezłym. moim zdaniem dobra baza do przywrócenia mu świetności. silnik pali na dotyk i pomrukuje sobie równiutko.
auto oczywiście draśnięte rudym nieprzyjacielem zdrowej blachy
ta mała dziurka pod gumą na prawym progu
okazała się mieć drugie dno:-):
z lewym progiem jest zdecydowanie lepiej.
ruda w paru miejscach odniosła sukces, szczególnie od dołu i z tyłu.
idąc tropem teorii Kiełbika (jedynej słusznej oczywiście

)należałoby stwierdzić, że auto było parkowane tyłem do oceanu

i sporo w tym prawdy, bo ostatnie przynajmniej 26 lat spędziło w Santa Barbara a to tyć nad oceanem właśnie jest
do wyrzucenia nadaje się też podłoga bagażnika i elementy przyległe.
praktycznie cała podłoga bagażnika wygląda tak:
i spodziewam się, że podłoga w kabinie będzie w podobnym stanie.
za to tylna półka od spodu wygląda tak:
co, porównując do podłogi, uważam za nienajgorszy widok i jest pewnie zasługą tej znajdującej się w zadziwiająco niezłym stanie uszczelki tylnej szyby:
wnętrze?
super.
drewno prawie w całości do wyrzucenia za to tapicerka siedzeń w super stanie. brudna i ze śladami chyba zagrzybienia

ale cała. jedyny mankament to brak tylnego obicia na fotelu kierowcy.
generalnie, auto super. zabawy z odbudową jest na dobre trzy lata albo i więcej.
niby tylko 2,8 ale za to SEL a tego to za dużo nie wyprodukowano.
na chodzie, aż rwie się do jazdy.
miła niespodzianka, że auto było zarejestrowane do zeszłego roku.
bałem się przez chwilę, że kupuję coś, co stało 26 lat ale nie, auto miało rejestrację ważną do maja br., czyli właśnie się kończy
drugie cacko, które przypłynęło w tym samym kontenerze, to długo oczekiwane 450SEL 6.9
jego właściciel widać nie zdecydował się na odpłatną opcję zdjęcia znaczka z bagażnika:-) - jedyny detal odróżniający z zewnątrz 6.9 od 450SEL
w środku wygoda i komfort, komfort i wygoda:
deska rozdzielcza nie ma śladu rysy, jakby nikt jej nigdy nie dotykał niczym innym, niż delikatną ściereczką
no i ten przebieg. sądząc po ogólnym stanie auta, jestem skłonny uwierzyć, że może on być oryginalny.
pęknięcie widoczne u dołu poniższego zdjęcia jest obok puszczonych szwów na obiciu jednego z zagłówków, jedynym uszkodzeniem tapicerki siedzeń
tapicerka siedziska kanapy oraz tak samo fotela kierowcy jakby nie trzymała się za dobrze samej kanapy i fotela właśnie, ale jest zdecydowanie w jednym kawałku.
dotychczas wykryte niedomagania: szyberdach nie chce współpracować, nie działa tempomat i mechanizm regulowania prawego lusterka, parę drobnostek, no i lakier.
poprzedni właściciel przyznał się bez bicia, że próbował sztuki malowania na 6.9 !!! a że robił to pierwszy raz w życiu, nie wyszło mu zupełnie.
na całym aucie jest efekt skórki pomarańczy, czy jak to się tam fachowo nazywa, dodatkowo pogorszony śladami pasty polerskiej.
Czy da się jakoś chociaż trochę zniwelować jakąś polerką, czy cuś?
Jadąc na jakiś zlot, czy cuś przed remontem, chcąc uniknąć salw śmiechu przykleję sobie kartkę, że poprzedni właściciel ją tak potraktował
Blacharka nie woła o remont, więc jeżeli nic się nie zmieni chciałbym zabrać się za nią po ukończeniu 114 i 108, która jest pierwsza w kolejce.
na koniec jeszcze foto reaktora drzemiącego pod maską:
i największa niespodzianka.
poprzedni właściciel obiecał włożyć do schowka kilka faktur na części, które zakupił, co też uczynił.
oprócz tego znalazłem tam również:
taką instrukcję obsługi
i taką instrukcję obsługi auta
a w niej...
szczęściu nie było końca. oprócz jednej datenkarty były tam również...
3 następne
oprócz tego, była też oryginalna książeczka serwisowa z wybitym numerem seryjnym auta
katalog części
faktura z pierwszej sprzedaży auta - kupione na Florydzie, do Kalifornii przybyło wraz ze swoją pierwszą właścicielką. Potem miało jeszcze 3 właścicieli, z czego ostatniego przez zaledwie 2 miesiące a poprzednich dwóch to jakby rodzina
poszedł za 42 tyś dolarów.
a także certyfikat o zapotrzebowaniu autka na paliwko
i kilka innych ciekawostek (umowa o udzielenie kredytu ratalnego na zakup tego auta z 1978 roku - udzielony na 11% rocznie, oryginalne bezpieczniki w oryginalnym opakowaniu ASO, instrukcję do systemu emisji spalin, ulotkę - instrukcję obsługi tempomatu, coś o zasadzie działania fal UKW w samochodach i kilka innych drobiazgów)
no i oczywiście obiecane fakturki od poprzedniego właściciela, które w tym ze stawieniu okazały się być najmniej ciekawe.
mam nadzieję, że udało mi się wybrać możliwie logiczne zdjęcia do zobrazowania jak to moje gwieździste towarzystwo wygląda.
fotek mam całą masę i nie sądziłem, że wybranie kilkunastu będzie wymagało tyle czasu
