kielbik pisze:
@ _me: how_ & fullsize: Zara, chwila, moment! Jakie "srodowisko", jakie "grupy nacisku"?! Standardy dot. rozmiaru tablic sa raptem dwa na calym Swiecie (pomijam tutaj male lub bardzo male tablice Szwajcarow i kiedys Wlochow bo one nie ) i to chyba nie jest jakies strasznie wygorowane oczekiwanie wobec ustawodawcy zeby sam z siebie przewidzial rozmiar tablic pasujacych do samochodow importowanych z obu Ameryk, Japonii i Bliskiego Wschodu. Inaczej bedzie bardach, kombinowanie z przycinaniem, zaginaniem i dopasowywaniem tablic legalnych lub montowaniem nielegalnych.
Już dawno się odkleiłeś - to normalne. Wg mnie nie da się dłużej mieszkać na Zachodzie, zwłaszcza w Niemczech i Szwajcarii i nie przesiąknąć. W zeszłym tygodniu nasikałem we Flensburgu po 23ciej i wodę spuściłem rano, bo Hausmeister krzyczy, że obowiązuje cisza nocna. Aż strach dostać rozwolnienie.
Skupiasz się na kwestii, czy to wygórowane oczekiwanie wobec ustawodawcy, czy nie? I tak i nie. Przypomnij sobie jak wyglądała Polska w 2000 r, kiedy wprowadzano białe tablice tuż po reformie administracyjnej z '99 r. W sumie PKS-y miałeś tak samo passe jak dziś, ale chyba nie trzeba jakiejś specjalnej wyrozumiałości wobec własnego państwa, żeby dojść do wniosku, że ekipa ówczesnych urzędasów z nadania Krzaklewskiego Mariana i jego kolesi uprawiających politykę w rozciągniętych swetrach miała inne sprawy na głowie niż zrobić małe tablice dla garstki kowbojów, których wtedy było stać na import auta z USA. Np jak się ustawić zanim AWS się rozpadnie. Znasz kogoś kto w 2001 r przywiózł sobie auto z Japonii? Skoro stan jest taki jaki jest, to nie można marnować energii na dyskusję kto i dlaczego zawalił sprawę 14 lat temu. Oczekiwać, że nagle ktoś sam z siebie w ministerstwie dozna olśnienia albo odpowie na pismo tuzina kolegów z forum lołrajder.pl można już bardziej, ale to przecież zwykła naiwność. Natomiast szukać sojuszników także wśród decydentów już trzeba, tym bardziej że władzę wykonawczą i samorządową tworzą już nie tylko ludzie z pokolenia naszych rodziców, ale i z naszego, a to powoduje, że taki problem jest dla nich bardziej realny, może i nawet dotyczy ich samych. Poza tym zawsze można uruchomić argument, że po tylu latach wciąż są naprawdę ważniejsze nierozwiązane kwestie niż ta, że jakiemuś warszawskiemu gogusiowi się wlew nie zamyka przez rejkę. To trza se było kupić normalne auto.
Cieszę się, że się dobrze bawisz, ale chyba nie wątpisz w to, że wiem, iż instytucja czasowego wyrejestrowania od wielu lat nie istnieje. Jeśli dobrze sobie przypominam wysadzono ją w powietrze, bo podatek drogowy nie był wtedy wliczony do ceny paliwa i tak już sobie zostało.