Według moich doświadczeń taka sprawa to kiepski temat. W zasadzie więcej zależy od szczęścia niż zastosowanej tatktyki. Robiłem podchody do róznych osób i jak dotąd żadnego sukcesu. Pierwszym wymarzonym autkiem była Syrena Bosto, która wrastała w zieimę u jednego byłego rolnika, bo mu coś w silniku padło. Kiedy poszedłem spytać się o cenę to powiedział, że wogóle nie sprzeda, bo za to dostnie talon i sobie nowe auto z Niemiec sprowadzi, albo weźmie taką cenę, że teraz nawet jej nie wymieni..... po trzech latach została wywieziona na złom. Kolejne podchody robiłem do moich sąsiadów, zktórych jeden ma Fiata 125p z pierwszych lat produkcji jest pierwszym właścicielem i co najmniej 10 lat nie widziałem, żeby mim jeździł, a drugi Mercedesa 115, którego nie widziałem z 15 lat. Ten od Mercedesa normalnie sie obraził twierdząc, że na niego dopiero przyjdzie czas, bo to bardzo dobre auta, samo wjechało do garażu i tylko drobnych poprawek blacharsko-lakierniczych potrzebuje

. A właściciel Fiata się zastanawia, już chyba ze 3 lata, a ostatnio coś słyszałem, że przebąkiwał o 7000,00zł za niego. Co ciekawe drugie, nowsze auto trzyma pod garażem. Ostatnio w garażu znajomego trafiłem na Jawę z lat 50 tych, jak się okazało była własnością teścia kolegi. Ani on, ani jego żona nie pamiętali żeby widzieli jak ona jeździła. Poprosiłem, żeby się spytali czy jeszcze zamierza z niej korzystać - odpowiedział, że nie. Na pytanie czy sprzeda - ta sama odpowiedź.
Natomiast swojego 115 kupiłem od kolegi, który go trzymał 20 lat. Jednak potrzebował auta do codziennej jazdy, a na utrzymanie obydwu nie miał środków, tak więc stałem się właścicielem całkiem solidnej gwiazdy za przyzwoite pieniądze. Jak odjeżdżałem z podwórka to cała rodzina stała w oknie, a były właściciel do tej pory interesuje się jej losem. Tak więc kończąc - życzę szczęścia, a to co kto chce robić ze swoją własnością to jego sprawa, choć czasem szkoda........
Pozdrawiam Piotr