Ostatnimi czasy dziwne rzeczy zaczęły dziać się z podświetleniem zegarów w moim samochodzie. Zaczęło się od tego, że po włączeniu świateł pozycyjnych oprócz normalnego podświetlenia zegarów zaświecały się na stałe kontrolki od kierunkowskazów (na szczęście na zewnątrz się nie świeciły), migając normalnie przy włączonym kierunku. Jakiś czas później przestało działać poświetlenie, za to kierunki świeciły dalej (fajniasty efekt w nocy - nie ma możliwości przygaszenia, chyba, że wyjmę żarówki
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
), a później zaczęła się "ogólnodostępna dyskoteka" - świeciło co chciało i kiedy chciało, oczywiście oprócz tego, co świecić powinno

.
Wiec w ostatni weekend wykręciłem zegary i wziąłem sobie do domu, żeby rozejrzeć się w temacie. To, co zobaczyłem po rozkręceniu, przyprawiło mnie niemalże o zawał - plastik był stopiony do tego stopnia, że pojawiły się w nim pęcherze powietrza. Nie wyobrażam sobie temperatury panującej w środku.... Oczywiście ścieżki elektryczne na płytce odeszły z dymem, stąd tak piękna dyskoteka. Dobra rada dla wszystkich:
Nie używajnie nieoryginalnych żarówek do podświetlania zegarów i przyrządów !!! Oszczędność kilku złotych, za to późniejsze wydatki i problemy - gra nie warta świeczki.
Niestety to, co zostało nie nadawało się do złożenia w oryginał. Udałem się do sklepu elektronicznego i nabyłem w drodze kupna 4 sztuki diod LED (po 2 na każdą żarówkę) w odcieniu błekitnym z odpowiednimi rezystorami (1 kiloom - nie próbujcie podłączać diody do instalacji bez niego - efektowne bum i dioda nie istnieje). Po przywróceniu odwodów elektrycznych (wlutowanie kabelków - teraz tam jest niezła pajęczynka
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
) złożyłem wszystko z powrotem i efekt jest naprawdę zadowalający - nigdy dotąd nie miałem tak czytelnych wskaźników

Korzyść z zastosowania diody LED jest taka, że wydziela ona duuużo mniej ciepła niż tradycyjna żarówka - nie będzie już problemów z "płonącymi" wskaźnikami.
Mam nadzieję, że moje "dzieło" wytrzyma teraz długie lata. Efekt będzie można obejrzeć (i skrytykować

- wiem, że to nieoryginalne rozwiązanie i nie każdemu może przypaść do gustu) przy okazji najbliższego zlotu.
Chętnie również odpowiem na pytania, jeśli ktoś chciałby pójść w moje ślady.