Ech... W skrócie było tak:
1.) Objawy - pulsowanie oświetlenia zegarów i świateł, wyraźne świecenie
mocniej przy zwiększaniu obrotów
2.) Próba szybkiego zaradzenia - wymiana regulatora
3.) Złamane przykazanie graciarza: "Nie bede wierzył w innych właścicieli przede mną, że oryginalności pilnowali".
Zajrzałem pod maske i obejrzałem regulator. Wyglądał pokaźnie, ale obejrzałem mocowanie i pojechałem do sklepu. Sprzedawca nawet nie sprawdzał niczego, tylko dał mi reg Boscha z półki i z głowy.
Zabrałem się do wymiany i zrobiło się wesoło. Stary reg ledwie wylazł, bo okazał się być wielki, śruby dość długie i ledwie go przecisnąłem między alternatorem a rurami układu chłodzenia (silnik M110). Moim oczom ukazał sie regulator BEZ szczotek (te zostały w środku), na dodatek z oznaczeniami "DLR" oraz wesołym znaczkiem "DDR" i dodatkowym jakimś kabelkiem łączącym go z alternatorem.
Czyli co? Mam sprzęciora z Wartburga? Wiem, że jakby nie było też niemiecki

ale bez przesady...
Kłopot w tym, że teraz zostaje mi albo elektryk, który coś z tym zrobi albo sklep Wartburga. Pewnie dostane taki regulator, tylko zastanawiam się czy to dobry pomysł, żeby silnik 2.8 chodził na czymś takim.
Moge też poszukać oryginalnego Boscha, ale tu sie sprawa komplikuje, bo mocowanie alt (pręt służący do regulacji) wygląda mi na dorabiany i
cholera wie, czy oryginalny alt będzie teraz pasował.
Tyle ciekawostek. Zostałem więc z nowym regulatorem za 40 PLN - może uda się zwrócić. Co ciekawe, coś mnie tknęło bo kiedyś kupiłem reg do Forda, zrobiłem na nim jakies 100 km, bo okazało się, ze cały alt jest do wywalenia i tak jak sie mu przyglądam, to chyba jest taki sam... Więc mam dwa regulatory i nadal nic nie wyregulowane
Oto wynalazek:
Enerdowski szmelc
Gab[/url]