Szumek pisze:
Pomijając temat pompy, to radzę koledze kupić nową klapkę, a nie bawić się w jej szlifowanie, itp., bo to brzmi jak cytat z "SAM NAPRAWIAM PF 125p".
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
Nie jest aż taka droga, aby się tak z nią bawić...
No wygląda na lekkie rzeźbiarstwo, ale doprowadzenie klapki do stanu w którym przestała co chwila zacinać się w przelocie zajęło 10 min. Dlatego zainterweniowałem, żeby przez cały weekend nie musieć przed każdym odpalaniem zaglądać pod maske, czy przepływomierz się rusza.
Oczywiście ideałem będzie zakup nowej, można jednak sprawdzić co to da.
Na razie wygląda, że ogólnie wóz wyregulowany był pod klapke w wersji zmasakrowanej, tzn. najlepiej jezdził, gdy klapka stukała w brzeg otworu
i nie przechodziła przez niego.
Czy w k-jecie wolne obroty uzyskiwane są jakąś "okrężną" drogą, czy też przez przepływomierz - tzn. gdy nic go nie rusza (lub rusza minimalnie) to mamy wolne. Bo miałem kiedyś też taką sytuację, że po strzale klapka się zacieła, ale jednocześnie zdrowo wygieła. Ciekawe, bo na gazie ciągnął i to całkiem zdrowo - widać wystarczy mu niewielka dziura, a może nawet zacięta klapka mu paradoksalnie pomagała, bo nie zmieniała się ciągle średnica przelotu.
Ale - z tą zaciętą klapką on... zapalał od dotknięcia na benzynie i chodził ok na wolnych, nie gasł. Natomiast po dodaniu gazu gasł. Czyli albo pozycja w której klapka się zacieła, odpowiadała jednak podaniu jakiejś tam dawki paliwa, albo na wolnych paliwo podawane jest "ryczałtem"

a otwarcie przepustnicy gasi silnik, bo się robi za dużo powietrza.
Jutro idzie do warsztatu w którym co prawda mieli mu zrobić coś innego, ale może przypadkiem znają się i na tym. A jak nie, to walka będzie trwać dalej
Gab