Wydaje się, że serwo hamulców to coś, co albo działa, albo nie.
Sprawa dotyczy 280SE z M110.
A u nas zrobiło się tak, że jak odpalam zimnego rano, to wspomaganie praktycznie nie działa. Wyjeżdżając z bramy i sunąc pierwsze kilkaset metrów muszę uważać, bo pedał twardy i ledwie hamuje. Jak już się go rozpędzi, to później chodzi OK, hamuje dobrze i nie ma problemów, nawet jak postoi kilka godzin.
Jakby nie zależy to od obrotów - odpalony zimny na benzynie ma od razu wysokie, a wspomaganie nie działa. Wrzucę D, prawie gaśnie, wspomaganie nie
działa itp.
Serwo suche, przewód podciśnienia cały. Jest jakiś ślad po wycieku na obudowie
serw spod mocowania pompy, ale stary, suchy.
Zastanawiam się, czy może to nie te dziwy z serwem powodują nagłe spadki
mocy, objawy jakby chodził na 5 garach (ledwie ciągnie, trzęsie się na wolnych) z którymi cały czas walczę. Dotychczas stawiałem na elektrykę. Po wymianie większości podejrzanych elementów (palec, świece, kable, została jeszcze kopułka) objawy występują rzadziej, ale pojawiają się. I to bez jakiejś zasady - na odcinku kilku km od jednych świateł zasuwa jak dziki, za chwilę ledwie jedzie, kawałek dalej znowu dobrze.
Może to nie prąd, tylko bierze "lewe" przez serwo? Tylko dlaczego ono nie działa tylko chwilę po uruchomieniu zimnego silnika?
Jedna poszlaka

Miewa tak, że wspomaganie działa, ale po wciśnięciu
hamulca stojąc na P czuć, że lekko wzrastają obroty.
Gab