Patro pisze:
1. Zasysanie oleju przez zużyte uszczelniacze trzonków zaworów - łatwe do sprawdzenia, ponieważ objawia się niebieską chmurą przy hamowaniu silnikiem.
Dobra, to już się rozpisze tutaj:
Dziad wydaje się, że najbardziej dymi właśnie na wolnych. Chociaż nie założyłem jeszcze nowego tłumika, więc połowa spalin idzie pod auto i dlatego być może w czasie jazdy ich tak nie widać.
Stawia zasłonę jak trabant. Mi to śmierdzi olejem, choć Sneer wczoraj po wzięciu kilku głębszych wdechów, zaczął podejrzewać jednak złą mieszankę

Oleju nie ubywa jakoś szybciej niż zwykle ani nie przybywa, na pracującym silniku z bagnetu ani spod korka oleju nic nie bucha, tak samo z płynem w chłodnicy - ani masła, ani syfu, ani wody sodowej.
Jedynym dodatkowym dziwnym objawem oprócz dymienia jest grzanie się, ale nie jakieś masakryczne. Grzeje się bardziej niż zwykle (tak do 100 na podziałce) pod obciążeniem, czyli np. zasuwając długo równomiernie 100 km/h (które to 100km/h osiągał długo i mozolnie). Na postoju stygnie.
Objawy takie same na benzynie i na gazie.
Wygląda na to, że w jakiś magiczny sposób udało mi się przypadkiem przyśpieszyć mu sporo zapłon, przesuwając niechcący aparat zapłonowy. Być może zrobiłem to wymieniając kopułkę, ale kurde... śruba mocująca aparat była przykręcona dość mocno, a ja jej nie ruszałem. Natomiast ślady wskazują tak jakby rzeczywiście przesunięcie nastąpiło. Tylko początkowo brałem to za stare ślady regulacji u mechanika sprzed jakiegoś półtora roku.
Po opóźnieniu zaczął jeździć lepiej, moc mu przestała zanikać. Ale dymi dalej.
Jest jeszcze inna możliwa opcja - dymienie nie pojawiło się wraz z problemami z mocą, tylko jakiś czas po nich. Być może, gdy ja się zajmowałem wymienianiem po kolei wszystkiego w układzie zapłonowym, on po prostu jeździł ze złym zapłonem, aż coś się "wypierdziało" i dlatego dymi.
Nie pasuje jednak kilka drobiazgów:
- przy tak poprzestawianym zapłonie powinien szczególnie na gazie strzelać jak głupi, z trudem zapalać itp. A on nic - odpalał zawsze na gazie/benzynie z miejsca, czy zimny czy ciepły.
- początkowo spadki mocy pojawiały się okresowo - od jednych świateł do drugich szedł jak burza, po czym za chwilę ledwie ruszał i zaczynał trząść się na wolnych. Zazwyczaj dobrze jeździł też zaraz po odpaleniu (ciepły czy zimny), ale wigoru wystarczyło mu na może kilometr. A przecież ten aparat nie mógł się sam obracać i wracać na miejsce

Gab