Witam,
Mam problem z beczką 2.3 benzyna M115. W ciągu dwóch lat wymieniłem dwa razy świece i tyleż samo razy kable ( BERU ) Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie przebieg zrobiony przez ten czas autem - około 7 tys. km. Zimą auto nie jest eksploatowane a jedynie przepalane raz na 1,5 tygodnia. W październiku wymieniłem świece, bo chodził na dwóch cylindrach dopóki się nie nagrzał. Przejechałem 600 km i wstawiłem go na zimę do garażu. Do stycznia autko chodziło na zimnym ślicznie, nic nie szarpało, ładnie się grzał i równomiernie przyspieszał. Jakieś 3 tygodnie temu pojechałem go odpalić i się zaczęło... silnik po zapaleniu zaczął łomotać, nierówno pracować i strasznie trzęsło budą - objawy pracy na dwóch, góra trzech cylindrach. Wyjechałem nim, ale jazda żadna. Nie pomogło zagrzanie do 90 stopni i 10 kilometrowa przejażdżka. Ponieważ świece były dopiero co wymieniane, moje podejrzenia padły na kable - szczególnie, że po poskrobaniu wewnątrz fajki śrubokrętem zaczął chodzić lepiej. Dzisiaj wymieniłem kable. Chodzi jeszcze lepiej, ale nadal przerywa i niemiłosiernie "pierdzi" tłumikiem. Podejrzewam jedną świecę, bo jak silnik chodzi, to po zdjęciu fajki nie ma żadnej zmiany. Czy możliwe, że świeca padła po trzech miesiącach stania i 600 kilometrach jazdy? Auto ma lpg, ale odpalam i grzeję tylko na benzynie. Wszystko było dobrze i nagle coś się popsuło. Garaż przewiewny, zamknięty ( ok 7-10 stopni ciepła). Dzięki za rady.
_________________ W123 M115 ex
----------------------------- BMW e34 518 - sprzedam! Renault Laguna 2.0 dCi 150 KM AT
|