Rozebrać na części pierwsze, porządnie wyczyścić i nasmarować - innego rozsądnego wyjscia nie widzę. Przez lata użytkowania naleciało brudu do środka i przycina się na teleskopach i na prowadnicach linki.
Wbrew pozorom rozebranie i złożenie z powrotem do kupy nie jest takie straszne, trzeba tylko uważać na elementy sprzęgiełka i rolki wciągającej linkę (warto ułożyć je w kolejności demontażu). Po rozebraniu można zabrać się za czyszczenie. Można do tego użyć zwykłej wody z ludwikiem (obudowa, jakieś drobne metalowe i plastikowe nieelektryczne części). Teleskopy batu czyściłem wyłącznie zmywaczem do smarów i sprejem silikonowym (może być taki najprostszy do psiukania uszczelek). Tymi samymi metodami wyczyściłem wszystkie wcześniej wykąpane i dokładnie wysuszone części. Gdyby teleskopy batu po wyczyszczeniu w dalszym ciągu stawiały opory należy poprzesuwać je z czuciem wzgledem siebie, spryskując je dość często smarem silikonowym w spreju (ze szczelin może wylecieć w ten sposób sporo brudu).
Jak już wszystko będzie wyczyszczone, można zacząć składać. Po zmontowaniu sprzęgiełka i rolki, przykładamy do niej koniec linki i uruchamiamy z wyczuciem napęd. Po wstepnym wciągnięciu linki (na tyle aby przy rozłożonym bacie dało się przykrecić jego mocowanie), smarujemy mechanizm i składamy resztę bambetli. Teraz można przetestować, jak działa mechanizm wciągający i przy okazji ułożyć linkę. Gdyby antena blokowała się podczas wciągania lub wysuwania, należy wyregulować sprzęgło napędzające rolkę. Zbyt duży naciąg spowoduje przyspieszone zużycie linki, zbyt mały jej ślizganie. Jak i to będzie gotowe, pozostaje ostateczne zamknięcie obudowy i dobry humor z powodu sprawnej i bezszelestnie pracującej anteny.
Na całą operację potrzeba jednego dłuższego wieczora.
