Niedawno stałem się dumnym posiadaczem w126 280SE z '82 roku...
Auto okazało się mieć praktycznie wszystko oryginalne. Wyjątek to koła (zapas został oryginalny) i cyrkle na nadkolach ...
Miałem dać je do fachowca który się zajmuje głównie zabytkowymi autami, bo podobno jest niezły i zgodził się zająć kilkoma drobiazgami, które trochę przeszkadzają(jedna szyba opada, centralny nie działa na prawe drzwi, itp ... ).Na moje nieszczęście przełożył wizytę o jeden dzień...
Mercedesa kupiłem z instalacją gazową i jeszcze nie zdecydowałem czy zostanie czy ją wyrzucę. W każdym razie jako że mechanik przełożył mi termin o jeden dzień postanowiłem ją wyregulować, skoro już jest...
Oddałem do warsztatu gdzie nieraz robiłem przeglądy, gdzie instalują i serwisują instalacje gazowe.Zadzwoniłem 2 godziny po oddaniu i pytam się czy już mogę odebrać. Mechanik powiedział, żebym dał mu jeszcze pół godziny. Ok, myślę sobie, czyli że wszystko w porządku ... Przyszedłem o wyznaczonej godzinie, mercedes stał już na zewnątrz. Szczęśliwy pytam się o rachunek. A wtedy on mi mówi że jest mały problem

...
Facet stwierdził że chyba się odłączyła pompa paliwowa i czy mam jakiś alarm. Mówię mu że mam, ale cały czas był wyłączony, na co on że jeszcze przejrzy, że może coś rozłączył ... Nieźle się wkurzyłem i poszedłem do domu. Przyszedłem 2h później ... facet stwierdził że nie ma iskry

Pytam go jak to jest, że przyjechałem samochodem, a teraz w ogóle nie pali

... On mi mówi że spokojnie, że zna tego mechanika co jutro mam do niego jechać i że po prostu już tamten przejrzy, po czym dzwoni do niego i się pyta czy samochód na automacie to można holować

Jak to usłyszałem to zaraz telefon do przyjaciela
Matrix'a

i na hol byle dalej z tego warsztatu. Mercedes jest już w dobrych rękach, niemniej jednak następnym razem się mocno zastanowię gdzie daję auto, choćby naprawa była nie wiem jak drobna ...