Mam beczusie od 3 dnii u juz mialem z nia przygode. Dzisiaj mialem przejechac 15 kilometrow do domku na wsi, wskaznik paliwa pokazywal rezerwe a dokladnie wchodzil na ostatnia kreske
mialem zatankowac gdy wyjezdzalem ale myslalem ze jeszcze dojade i zatankuje na miejscu. 3 kilometry od mojego celu samochod zaczal slabnac zaczalem odruchowo redukowac biegi ale potem zgasl i musialem zjechac dobrze ze nic sie nie stalo bo mi odrazu siadlo wspomaganie a dla takiego chlopaczka jak ja to ciezko bez wspomagania sie kieruje. Wiedzialem ze to wina paliwa i z zaslyszanych porad nie prubowalem go zapalac by sie zbytnio nie zapowietrzyl. zadzwonilem do sasiada i podjechal z karnisterkiem z 5 litrami ropki. Na cale szczescie samochod po wlaniu dawki zapalil bez wiekszych klopotow dojechalem do stacji paliw zalalem za 5 dyszek i mam nadzieje ze kilka razy zrobie te 15 kilosow. Gdy wracalem to tak samo jak wczesniej 2-3 kilometry od domku mesiek zaczal slabnac i juz sie nieco zdenerwowalem. Zrobilem mu kilka przygazowek na sprzegle i moc wrucila do normy z tego co mi sie wydaje to dostal sie jakis syf z dna baku 
Mam nadzieje ze sie to nie powtorzy bede sie staral nie glodzic bumka.
Mam tylko jedno pytanko czy cos sprawdzic co do tych syfow czy moge tankowac i jezdzic ?
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
) sprawdź filtr paliwa
:
