Sill pisze:
Sprawa prosta. Jeżeli olej się rozgrzeje to spada jego lepkość, rozrzedza sie i "wycieka" przez panewki. Oczywiscie intensywnosć tego procesu zalezy od jakosci oleju (współczynnika zmiany lepkosci w zależnosci od temperatury) i oczywiscie od stopnia wytarcia panewek. Panewki nie muszą stukać jeszcze, zeby przepuszczać olej przy niskich obrotach. Jeżli zwiekszy sie obroty silnika, to pompa wytwarza wieksze ciśnienie i spokojnie nadąża z uzupełnianiem strat powstałych przez nieszczelne panewki. Nie ma się co przejmować tym zjawiskiem dopóki panewki nie stukają, czy nie zpala się na wolnych obrotach kontrolka.
Czasami pomaga zmiana oleju, bo w zależnosci od jakości oleju w miarę eksploatacji, traci on swoje właściwości i rozrzedza się. Więc ja bym zaczął od wymiany oleju. Powinno to trochę poprawić sytuację. Jezeli nic się nie zmieni to trzeba się za jakiś rok czy trochę dłużej szykować do wymiany panewek.
Panewki zurzywają się normalnie podczas eksploatacji, jednakże zasadniecze znaczenia ma tutaj jakosć oleju i sposób eksploatacji.
A tak na marginesie. Ja mam w 115 po 360 tys przebiegu 2,9 po rozgrzaniu.
Dobrze gada

U mnie było tak samo. Na zimnym olej gęsty to trzyma ciśnienie potem, zależy od tempa jazdy i pogody, potrafiło spaść do zera. Jak jechałem gdzieś gdzie mogłem puścić na luz i toczyć się parę minut to widać było jak ciśnienie idzie do góry- olej sie studził i ciśn. rosło. To efekt remontów po polsku- przy 500 tys. gość rozbiera silnik, wymienia pierścienie. Ogląda panewki- nie są czerwone to ok. A one nie są czerwone, ale miekkiego metalu już nie mają, został tyłko chrom między miedzią a miekkim metalem. Składa do kupy, sprężanie lepsze, panewki muszą sie dotrzeć od nowa i lawinowe zużycie. Opisana sytuacja na przykładzie mojego 240D i takich samych obserwacji ciśnienia jak u Was.