No i dziś zakupiłem gumy do moich nowych felg.
Zmieniłem z:
felgi 8J 16 ET 11
opony 225/50 r16 (letnie całkowicie zjezdzone)
na:
felgi 7J 15 ET 23
opony 195/65 r15 (zimowe, używane kierunkowe Continentale z 1999r.)
Nie sądziłem, że różnica bedzie tak olbrzymia. Jak niektórzy z Was pewnie gdzieś już wyczyali, miałem wielkie problemy z prowadzeniem się auta. fruwał (dosłownie) na koleinach czasem strach było jechac powyżej 30km/h, generalnie auto było nieobliczalne (i nie chodzi o przyczepność). Po zmianie i przejechaniu paruset metrów nie mogłem wyjść z podziwu, auto toczy się duuużo lepiej (tamte opony najwidoczniej nie chciały się toczyć), po zdjęciu nogi z gazu, auto już nie zwalnia tak drastycznie jak przedtem (może nawet urwę ze 2 literki ze spalania
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
), na koleinach autko można prowadzić jednym palcem, komfort na wybojach znacznie się podniósł (wyższy profil).
Jedyne co się pogorszyło (niestety odczówalnie) to przyczepnośc w łukach, przedtem jeździł jak gokart i nic nie było w stanie wyżucić go na zewnątrz teraz już tak pieknie nie jest, ale niestety tak być musi.
Wnioski jakie wyciągnąłem: Nigdy, przenigdy nie założę już tak dużych gum i nie bede jezdził ta zniszczonych gumach. Auto ma być na takich gumach (ew. podobnych) dla jakich zostało zaprojektowane, mądzejsi ode mnie to wymyślili
PS.
Szukając przyczyny, doprowadziłem zawieche do stanu super (0 luzów)
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
i omało nie regenerowałbym przekładni. Nad tym drugim jeszcze się zastanawiam, bo mam ochotę, żeby było idealnie
Pozdrawiam
Andrzej