No i kolejny egzemplarz...
koniec 1997 roku. ( WDB2100041A581908 )
500 k na szafie (nie kręcone ?!). Klasyczny dwu litrowy klekot bez turbo. Lewy bok malowany trochę nie udolnie (widać turecko/niemiecką robote). Śodek jak na budynia super. Pokrowce "włochacze" na przodzie dzięki czemu skóra jest w stanie rewelacyjnym. Wszystko w środku działa, łącznie z wyświetlaczami. Jedynie szyber trochę się zacina. Pomijając już ogólny syf, lepiącą się kierownicę oraz podłokietnik wgląda najlepiej ze wszystkich widzianych mi budyni. Na koniec trzeba stwierdzić, że sprzedający chce nie wiele bo coś koło 17000 a może i by zszedł do 16k...
Oczywiście obowiązkowo przejechałem się nim. Nie kopci, automat zmienia bardzo płynnie, rajdówka to to nie jest ale czego wymagać od 92 koni... Jedynym dużym mankamentem było to, że coś z tyłu cały czas hałasuje/huczy. Jak dodaje gazu, jak puszczam gaz, jak hamuje. Cały czas ten sam dzwięk. Może to łożyska albo hamulce. Trudno trafić bo dzwięk jest taki sam bez względu na to co się robi.
Czy ten silnik w takiej wersji wytrzyma jeszcze trochę ciężkiej pracy (na taxi)? Mówiąc szczerze wolał bym za takie pieniądze jego i katowac go przez dwa lata, niż brać jakiegoś CDI za 35-40k i modlić się żeby wytrzymał przez cały okres kredytowania
Na koniec mam tez wątpliwości ponieważ autko jest na normalnych niemieckich blachach. A to sprawiło, że zaczynam się poważnie zastanawiać... Nawet gdyby było wszystko ok to jakie są teraz opłaty rej., eko., etc.?
Jakieś opinie? Będe wdzięczny za sugestie.