Witam wszystkich,
po przeprowadzeniu kilku testów i przejechaniu autem jakichś 3000km, stwierdzam co następuje:
spalanie benzyny jest minimalnie mniejsze względem gazu - jeśli gazu pali 17, to benzyny 15 itp itd, przy naprawdę spokojnej jeździe na trasie.
Do tego pojawiła się kolejna ciekawostka przyrodnicza - samochód po przejechaniu załóżmy 100 km (chodzi po prostu o dłuższe jeżdżenie, również po mieście), lubi sobie zgasnąć, niezależnie, czy na gazie, czy na benzynie.
Przy ruszaniu ze świateł/bramki na autostradzie i wciśnięciu gazu spadają obroty (samochód jakby się dławił) i jeśli się uda, to auto ruszy, ale w większości przypadków gaśnie, trzeba puścić hamulec, by zaczęło się toczyć i dopiero wcisnąć gaz, ale i tak potrafi zdechnąć.
Ciśnienie na potencjometrze pokazuje cały czas 3 podczas jazdy, przy zatrzymaniu spada do 2 przy porządnie rozgrzanym silniku.
Jeśli chodzi o rzeczy w aucie zrobione, to nie zostało ruszone nic z mechaniki, auto stało na kwiatowej w łodzi na wymianie zawieszenia i mimo moich usilnych próśb nikomu tam nie chciało się auta pod względem mechanicznych przejrzeć...
ma ktoś jakieś pomysły? bo abstrahując od kosmicznego spalania, to jeszcze to ciągłe przygasanie zaczyna mnie (nas) już mocno irytować

_________________
W 124 E 280 T ASB '93/94 LPG
www.irek-motocykle.pl