Witam,
Niestety spotkało mnie niemiłe wydarzenie,
Wczoraj wieczorem wybierałem się ze znajomymi posiedzieć w jakimś lokaliku, pogadać, jak to sobota.
Niestety podczas drogi spotkał nas pech. 25km od mojego domu a od znajomych nawet i 50 wpadłem kołem w niedużą co prawdą studzienkę ściekową, (prędkość 30km/h obszar zabudowany, zakręt) po czym było ogromne łuuuuuuuup. i nagle prawa strona samochodu opadła o dobre kilka centymetrów.
Pierwsza myśl - opona.
Od razu zjechaliśmy na pobocze, wysiadamy, i tutaj wielkie zdziwienie, koło całe siedzi w nadkolu a przedni zderzak jest jakieś 5 cm naz ziemią, podobnie jak początek progu,
Urwał się kielich trzymający sprężynę sprężyna wleciała pod samochód i potoczyła się po drodze.
(przedwczoraj zdejmowałem koło i nie wyglądało na naruszone, do tego przed zimą było spryskane środkiem do konserwacji podwozia)
I żeby wszystko było fajnie pięknie, przejeżdżający z naprzeciwka koleś golfem zatrzymał się i sprężynę za...$#%^@^%#%@ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Samochód stał tylko na amortyzatorze, całe szczęście udało sie wrócić do domu co prawda z prędkościa 20-30km/h. I to jeszcze w 4 osoby, (w trójkę siedzeli z tyłu po lewej stronie).
Niestety, do garażu już nie dałem rady wjechać, ze względu na podjazd, musieliśmy również podnieść ręcznie samochód aby móc podłożyć lewarek i trochę go unieść.
Teraz
mam prośbę o poradę co z tym zrobić? Czy przyspawanie nowego kielicha nie będzie problemem?
Załączam parę fotek.

_________________
W124 E200D '94 SMOKE SILVER. - "NAś"
ex - W124 250D '86 ARCTIC WHITE. AUTOMAT - "GłODEK".Plastikowa Corsa.