Cytuj:
podstawiasz wtedy mechanikowi 2 auta i ma wszystkie potrzebne części bez latania po giełdach, telefonów że trzeba kupić jeszcze to i tamto itp. jednym słowem łatwiej dla obu stron.
To z czesciami i telefonami to moze i prawda. Ale nie w kazdym samochodzie to bedzie polegac na prostej wymianie czesci. I w mercedesie, jak pisalem, na wymianie czesci to w ogole nie polega. Grodz i kable - powtarzam to jak mantre. Mechanik bedize blogoslawil dzien w ktorym pozostanie mu juz
tylko wymiana czesci.
Cytuj:
Ale osobiście nie chciałbym jeździć takim autem, pamiętajmy że z fabryki wyjechał RHD a nie LHD, a fabrykę ciężko poprawić
Wcale nie ciezko.
Mity o naprawach, spawaniach i przekladkach biora sie z tego, ze rozni ludzie wypuszczaja z rąk produkty roznej jakosci.
Tyczy sie to wszystkich: sprzątaczy, masarzy, rolników, spawaczy, lakiernikow i rowniez ludzi z fabryki mercedesa, ktorzy kiedys te samochody zbudowali. Czesc z tych ludzi nie rozni sie niczym od tych, ktorzy dziela sie swoją spermą z klientami McDonalda w postaci wzbogaconego shake'a. I automatyzacja przemyslu nie pomoże. Tu chodzi o etos pracy i poszanowanie klienta (i o pieniadze!) i to wlasnie w tym miejscu rodzi sie roznica miedzy rozklekotaną przekladka a porzadnym samochodem.
Fabryka i serwisy muszą zarabiać. A wlasciciel pojazdu, hobbysta, jeśli nie patrzy na koszty i ma bezkompromisowe podejście to może poprawic WSZYSTKO (oprocz Bugatti Veyron
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
)
Nie boje sie jezdzic samochodem zlozonym z dwoch.
Nie boje sie jezdzic przekladanym samochodem.
Dlaczego? Bo bralem czynny udzial w produkcji takiego wynalazku i w moim interesie było, żeby produkt nie miał wad. To oznaczalo, ze albo wlozylem w niego duzo kasy, albo duzo pracy. Jesli nie spelni sie chocby jednego z tych warunkow, to wtedy mozna sie zaczac bac.
Wszystko inne to MIT. Nie każdy egzemplarz fiata jest zły i nie każda angielka brzydka
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
.