Jak w temacie tylko trochę podchwytliwe, bo naprawdę znalazłem. Chciałem zachęcić jak najwięcej osób do dyskusji i porady co zrobić.
Otóż: Moja znajoma od zawsze posiadająca mercedesy i zakochana w Mercedesach aktualnie mocno niedowidząca przed paroma laty chciała swojej ukochanej jedynaczce kupić drugiego (pierwszy to był w123) pięknego mercedesa. Sama zawsze marzyła o limuzynie 126 nie wiele się w ogóle znając na samochodach. Pojechały zatem obie damy do komisu gdzie zostawiły "beczkę" za 500 zł a właściciel sprzedał im w126 za 3500 zł. Przyjechały nim do domu postawiły w ogródku a że następnego dnia nie umiały go odpalić to postanowiły, że jeśli będzie czas zaproszą jakiegoś mechanika i on "to" uruchomi i wprowadzą je (auto) do garażu. I tak jakoś zbiegło parę miesięcy.W miedzy czasie córka wyszła za mąż i posiadła faceta zakochanego w BMW (a fuj!!!). Jako, że żona nie może kochać nic innego niż jej mąż (Oczywiste) to i ona od tego momentu kocha wyłącznie BMW (aż się wzdrygnąłem). Mama po jakimś czasie, po chrzcinach nowo narodzonej wnuczki zauważyła w ogródku mercedesa no i zawołała mnie do oceny. Ona w ogóle uważa, że ja się na wszystkim znam szkoda tylko, że jest w wieku mocno Balzakowskim. Zaproponowała mi kupno za 3000 zł. Oto co zobaczyłem i co sprzedał przed chyba trzema lub czterema laty właściciel komisu tym paniom. Jak wspomniałem na wstępie : MB w126 280. Silnik R6, manual, gaz, (unieruchomione). Nadwozie mocno przechylone, tył na lewą stronę wysoka trawa nie mogłem zobaczyć ale chyba coś pod spodem złamane. Reflektory: prawy ciemny (lustro) lewy sprawny klapa silnikowa prostowana i zaczynająca rdzewieć błotniki przednie: wgniecenia i rdza, szyba przednia pęknięta Wycieraczki sprawne zamki w drzwiach, stacyjka sprawna Bagażnik nie. Wszystkie drzwi poobijane i wgniecione dźwignia zmiany biegów mocno poobgryzana chyba przez psa, fotele poprute,konsola tak brudna, że nie do odczytania. Wszystkie mechanizmy nieruchome, szyby oprócz przedniej całe, ale nieruchome, brak aku. felgi Alu brudne, ale ładne. I cały worek "drobiazgów" na podłodze jakieś części i kołpaki od innych kół. Wszystko oczywiście od lat nierejestrowane i nie opłacone. Właścicielka właśnie wraca ze Sanatorium dla niewidomych. Ona naprawdę myśli, że ma auto. Dotyka je i nie bardzo wierzy w to co jej opisywałem. Co byście zrobili? kupić je na jakieś części (sam mam V8 i z R6 raczej mało pożytku).sprzedać na złom? (podobno trzeba jeszcze zapłacić) ale brak jest aktualnych dokumentów. Pani uważa, że auto jest warte ceny 3000zł i myśli chyba, że dlatego iż jest niewidoma ludzie chcą ją oszukać? Jakie propozycje? Co byście zrobili w takim przypadku? Może zostawić na ogródku aż się sam rozleci do końca? Nawet chciała zarejestrować działalność usługową i wozić młode pary do ślubu. (Oczywiście to nieśmieszne tylko jest to dowód jej nieświadomości)
_________________ Skoro nie można być uniwersalnym i wiedzieć wszystkiego, co się da wiedzieć o wszystkim, to trzeba wiedzieć wszystkiego po trochu. O wiele bowiem piękniej jest wiedzieć coś ze wszystkiego, niż wiedzieć wszystko o jednym.
|