Witam wszystkich , chciałbym się podzielić moim dzisiejszym doświadczeniem z biodegradowalną instalacją silnika w moim 500SE.
Otóż jadę sobie dzisiaj długą prostą i myślę sobie "a przycisnę trochę " Przeciągnąłem go na obrotach , temperatura skoczyła , aż tu nagle obroty zaczynają falować szarpie całym autem . Zjechałem na pobocze , zgasł

Maska w górę podociskałem przewody na czujnikach , kable WN . Odpalił , jadę i po kilku kilometrach trach

znowu stoję

Tym razem już nie chciał dobrze chodzić , odpalił ale obroty musiałem utrzymywać na poziomie 1300 rmp , wyższe i niższe powodowały gasnięcie . Dowlokłe, się jakoś do garażu . Maska w górę . Pobierzny przeglą połączeń - dalej nic . Zdjąłem wtyczkę od przepływomierza - obroty w normie , reaguje prawidłowo na dodanie gazu

Rozebrałem obudowę filtra wyciągnąłem przewód patrzę i nie wierzę

Izolacja była tak kiepska że popekała i zwarły się dwa przewody . Po wymianie i zaizolowaniu chodzi jak marzenie .
Nawet nie wyobrażam sobie co by się działo ze mną jakby się to zdarzyło gdzieś na autostradzie
Na szczęście wiem że teraz przepływke mam ok i pozostaje czekać na zdegradowanie się kolejnego odcinka tej "przyjaznej " (tylko dla środowiska) instalacji
Pozdrawiam wszystkich lutujących kabelki w zimny deszczowy dzień
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)