Tym razem nie jest to kolejny zwariowany projekt bez szans na realizacje a samochod mojego klubowego kolegi z Nimeiec. Chodzi o pierwszoseryjne 250 C w wersji USA i z typowym dla tamtego rynku i roku produkcji wyposazeniem:
- kolor: 670
- wnetrze: jasnobrazowy (cognac) MB-Tex
- klimatyzacja
- biegi w kierowniku
- elektrycznie opuszczane szyby z przodu i z tylu
- odsuwany dach
- radomagnetofon Becker Mexico z czterema glosnikami i automatyczna antena
- centralny zamek
- kolorowe szyby dookola
- podlokietnik
i napewno jeszcze pare fajnych bajerow
Reinhold szukal kogos, kto wykona prace blacharskie i polakieruje nadwozie a poniewaz wie, ze pochodze z Polski oraz nie uszlo jego uwadze, ze dosyc mocno borykam sie z rdza w swoim parku maszyn zapytal czy nie znam kogos godnego polecenia kto podlaby sie transportu i w/w prac. W sumie przyszlo mi do glowy kilka alternatyw ale czesc z nich odpadala z powodu braku wolnych mocy przerobowych a czesc z powodu przewicywanych kosztow. Postanowilem zaryzykowac i polecic osobe, ktora znam najkrocej ale ktorej udalo doprowadzic jeden z moich najowszych pomyslow do dosyc zaawansowanego stadium (i w dodatku wyszlo mu to calkiem niezle). Padlo wiec na svejsera. Panowie dogadali sie co do ceny (Reinhold zadal sobie wczesniej sporo trudu i dosyc gruntownie rozebral samochod, przygotowal rame pomocnicza i w miare sprawnie oczyscil miejsca wymagajace naprawy. Wszystkich oczywiscie nie znalazl ale i tak pozwolilo to na stosunkowo dokladne oszacowanie kosztow naprawy) i samochod (a wlasciwie nadwozie) pod koniec ubieglego roku trafilo do Bytomia. Tak to wygladalo przed naprawa:
Po niespelna trzech tygodniach prace blacharskie zostaly ukonczone. Mysle (mam nadzieje), ze nie bede musial w przyszlosci swiecic oczami za robote svejsera
. Nie monitoruje sytuacji na biezaco ale z tego co wiem auto jest juz u lakiernika.
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
.