Historia jest trochę dziwna i pogmatwana.
A więc tak - kilkanaście tygodni temu kiedy Polskę zalewała woda przejechałem przez stosunkowo głęboka kałużę (w Sopocie zalewa przejazdy i tunele pod mostami). Skutek "odezwał się" teraz - w czasie jazdy "coś" wyje. Z doświadczenia wiedziałem że będzie to łożysko podpory wału (w mojej 115 ze 3 razy to robiłem po tunelach z wodą).

I faktycznie - łożysko zardzewiałe i mocno przyblokowane a guma porozwalana - jak zwykle. Do tego zaczyna wyć w prawym, tylnym kole (też skutki wysokiej wody). OK. Pojechałem do warsztatu i tu pierwszy zonk. Po demontażu Gościu pyta czy ma ustawić wał tak jak był (bo zaznaczył) czy na znaki fabryczne bo jest różnica. Nie miałem pewności co zrobić i nie spodziewałem się kłopotów więc poprosiłem jednak o ustawienie na znaki fabryczne - w razie co przestawimy. Bo raz w okresie mojej eksploatacji wał był rozpinany do wymiany "gumowego kondona" na łączeniu więc pomyślałem że może wtedy nastąpiła pomyłka (bez jakichkolwiek skutków ubocznych).
Po godzinie nowa podpora z łożyskiem wstawiona. Szok przeżyłem na drodze - auto wibruje w okolicach 40km/h. Zjazd do warsztatu i za dopłatą przestawienie wału na pozycję zaznaczoną (przecież przedtem przez 15 lat było OK). I dopiero teraz kino - prócz przy 40km/h także wibracje w zakresie 60-80km/h tak silne jakby facet siedział na dachu i napie...lał młotem pneumatycznym. Absolutnie nie da się jechać.
Następnego dnia kolejna naprawa - wymiana łączników gumowych wału, sprawdzenie czy nie odpadły blaszki wyważające, dokładne sprawdzenie krzyżaka i powrót do złożenia na znaki fabryczne. Efekt - wibracje zelżały (da się jeździć z głośno grającym radiem i poprawionymi plombami w zębach)

ale są na tym samym zakresie co poprzedniego dnia.
Wizyty konsultacyjne w innych warsztatach nic nie dały, facet z warsztatu wyważającego wały (spec z dobrą opinią) ma urlop a w innym robią tylko ciężarówki itp.
Według wszystkich zebranych opinii prawdopodobieństwo wygięcia wału przy demontażu/montażu jest minimalne, wszystkie części nowe (oprócz zestawu skręcającego obie części wału).
Miał ktoś podobną sytuację i wie jak z tego wybrnąć?!
Walczę już tydzień, utopiłem kilka stów a efekt opłakany. POMOCY!!!