Nom !
W 123 ma to do siebie, że wstydliwie ukrywa i to z powodzeniem nawet zaawansowana korozję. Zjedzone 3/4 podłogi i podłuznic ze 30 litrów wody w środku a on dalej kula jakby nigdy nic. Ale jak sie ruszy to troche jak remont drewnianej chaupy
To nadkole ze zdjecia wczesniej juz było robione co widac po sposobie i dokładnosci

położenia masy uszczelniajacej. Według słów sprzedajacego jest to jedyne miejsce w komorze silnika z rudym. Zakładam, ze tak moze byc bo korozja nadkola jest bankowo powypadkowa. Oczywiście kochani nie ma mowy bym wział sobie na głowe szrota ze zjedzona buda bo na to mnie nie sta głównie czasowo i organizacyjnie. Autko musi byc proste, czytste, z fabrycznymi szczerlinami nadwozia. Estetyka na pierwszym miejscu. Jedyne co dopuszczam to poprawki w niewielkim zakresie. W tym tygodniu pewnie obejrzę na żywca to dam znac jak to wygląda.
P.S
Pamiętam jak znajomy rozebral W116 i blacha okolicy przedniego nadkola ( per analogiam zdjęcie) trzymała sie tylko fragmentami na masie uszczelniającej. A gdzie kurna mocowanie zawiechy i amortyzatora i jak to sie kupy trzymało to już tylko mercedes wie. Aha> stało prosto i jeździło po dwie paki czyli patrz pierwsze zdanie tego postu
P.S.
Równolegle namierzam W126 jako alternatywę. Oczywiście za większe pieniążki niż 7,5kzł.
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
126 rulez! Uwielbiam je!!!
Croolick