Odebrałem pozytywną decyzję od konserwatora zabytków.
Nie obeszło się jednak bez problemów. Musiałem kilka razy poprawiać białą kartę (rzeczoznawca się nie popisał).
Postanowiłem, że wynajmę lawetę i zrobie przegląd. Z kompletem dokumentów udam się dopiero do wydziału komunikacji.
Okazało się, że to był błąd. Kasa na lawetę (130) wyrzucona w błoto.
Na stacji diagnostycznej okazało się, że kolejny raz muszę poprawić dokumentację od rzeczoznawcy (w dokumentach było napisane, że auto zostało sprowadzone i nie było wcześniej rejstrowane w RP). Co za tym idzie auto, które było kiedykolwiek zarejstrowane w naszym kraju musi posiadać tablice rejstracyjne. Mimo braku tablic panowie diagności przepuścili auto przez ścieżkę diagnostyczną. Diagnosta miał tylko 2 uwagi:
1. Łyse opony (15" zastąpiłem już 14" z zimówkami z kombi)
2. Korozja podłogi (czyt. dziury)
Udałem się do wydziału komunikacji w celu uzyskania tablic tymczasowych.
Pani w okienku poinformowała mnie, że nie da rady, że nie można itd... bo auto zostało zezłomowane i dostali już dokumenty o demontażu auta. Użyłem pewnego wybiegu słownego i powiedziałem, że to konserwator na moje polecenie wstrzymał demontaż. Poinformowała mnie że jedynie mogę złożyć podanie do pani dyrektor, ale pewnie nie wyrazi zgody na rejstrację, a wogóle to strasznie długo będzie trwało.
Złożyłem to podanie i postanowiłem czekać.
Po niecałym tygodniu dostałem telefon z wydziału komunikacji, że zapraszają mnie do urzędu na rejstację pojazdu. Pani dyrektor wyraziła zgodę.
Teraz poszło już szybko.
24 maja miałem już tablice próbne (62 zł) pojechałem autem na przegląd i załatwiłem wszystkie papiery nawet nie badali go ponownie.
28 maja złożyłem kolejne podanie tym razem o żółte tablice. Inna pani z okienka (bardzo sympatyczna) poinformowała, że tablic na miejscu nie ma i będą po ok tygodniu.
Dzisiaj (w dniu 32 urodzin) dostałem telefon, że tablice już są (FG 32A - zbieg okoliczności? ) i zapraszają mnie do zakończenia rejstracji.
Po pracy pojechałem z tablicami i wszystkimi papierami do PZU i za 167 zł dostałem ubezpieczenie OC na cały rok (na 4 miesiace zapłaciłbym 260 zł).
Tak zakończyła się moja przygoda z rejstracją auta zezłomowanego.
MOŻNA!!!
Pozdrawiam szczęśliwy posiadacz W123 Krankenwagen'a
Załącznik:
DSC00153.JPG [ 27.92 KiB | Przejrzano 1413 razy ]
Załącznik:
DSC00157.JPG [ 31.34 KiB | Przejrzano 1413 razy ]