W tej konkretnej sprawie nie umiem się wypowiedzieć. Chciałem tylko nawiązać do mojej dość nienajlepszej opinii na temat rozwiązanie kwestii żółtych tablic w Polsce. Generalnie rzecz biorąc, nie za bardzo wiadomo, o co chodzi, gdzie się nie spojrzy. Po pierwsze, nie zapominajmy, że tymi samochodami w zasadzie nie wolno jeździć (stąd ten dożywotni przegląd techniczny). Tylko na zjazdy, zloty itd. Praktyka jest inna, ale nie oznacza to, że mamy sobie oficjalnie kpić z przepisów jeżdżąc takim samochodem na codzień lub często. Po drugie, nie wiadomo, co z utrzymaniem takiego pojazdu w dłuższej perspektywie. Każdy taki zabytek będzie się starzał i nadejdzie taki moment, że się "rozsypie". Jak nie za tydzień, to za miesiąc a może za 10 lat czy 20, ale się rozsypie. Czy grożą tu jakieś konsekwencje za zaniedbanie zabytku? Jaka jest procedura? Czy należy zgłaszać do konserwatora np. pojawienie się pierwszej rdzy? Pytania techniczne można mnożyć. Dalej, nie do końca wiadomo, co z wyjeżdżaniem zagranicę (na zloty, oczywiście

). Nie do końca wiadomo, co ze sprzedażą w Polsce. Nie do końca wiadomo, co z finansowaniem utrzymania samochodu jako zabytku czy też napraw po ewentualnych (odpukać!) szkodach wypadkowych. Jak dla mnie, to jest z tymi żółtymi tablicami więcej potencjalnych kłopotów, niż korzyści (OC oraz brak przeglądów, pamiętam, już o tym do mnie tu pisano, doceniam to). I mówię to z perspektywy osoby, która musiała zarejestrować samochód na te tablice (nie było innej możliwości sprowadzenia z zagranicy) oraz użytkownika, który na pewno należy do tych najbardziej dbających o pojazd niezależnie od koloru tablic. Dodam też, że nie myślę o pozbyciu się tego samochodu, ale zastanawiam się, co będzie dalej w perspektywie lat.
Ja osobiście po prostu nie lubię nie do końca jasnych sytuacji, a w przypadku samochodu-zabytku są same takie - przynajmniej dla mnie.
Chętnie posłucham opinii innych użytkowników zabytków.
Pozdrawiam słonecznie!