Gab pisze:
Oni je zdławili głównie, by dopasować się do norm emisji spalin, wyszli ze słusznego założenia, że i tak nikt nie kupuje 6.9 żeby się nim ścigać, tylko żeby się chwalić, że ma 6.9. Tak więc te 50 koni różnicy nie robi
Prawda, pod warunkiem że idziesz tokiem rozumowania typowego amerykana - ważna jest pojemność, która nijak się ma do oddawanej mocy. IMHO, dla normalnie myślącego człowieka, przy zakupie 6.9, liczy się coś jeszcze, niż te dwie cyferki oddzielone od siebie przecinkiem. Normy spalin - tu się zgodzę, jednak dostrzeżono je i zaczęto je tak rygorystycznie wprowadzać właśnie w miarę nasilania kryzysu paliwowego. Zanim on nastał, benzyna w USA była tania jak barszcz, zarobki były wysokie i nikogo nie interesowało, czy samochód palił 20 czy 40 litrów na 100km. - miał palić tyle ile mu się wlało.
Gab pisze:
Normy zużycia paliwa weszły w latach 70., ale one nie dotyczyły konkretnych modeli, tylko średniej dla całej produkcji. To Merc załatwił takimi wynalazkami jak diesel w W116 (to jeszcze jeździło) lub diesel w C123 - to do dziś wzbudza uśmiech politowania Ale liczył się efekt całościowy.
Kryzys paliwowy rozpoczął się na początku lat 70-tych i wtedy jeszcze silniki benzynowe Mercedesa dało się nagiąć do ustalonych wówczas norm. W miarę narastania kryzysu, normy stały się bardziej wyśrubowane i wówczas zaszła konieczność wprowadzenia silników Diesla w W116, czy W123 (C123).