Mam do Was wielka prosbe o opinie co robic??
Problem tkwi w szyberdachu. Kupilem samochod ok. rok temu. Poprzedni wlasciciel poinformowal mnie o tym, ze jest zlamana prawa prowadnica. Jako, ze inne wazne tematy byly do zrobienia z tym autkiem minelo lato (szyber nie byl az tak potrzebny bo klima na pokladzie) i nadeszly zimne dni. Z racji tego, ze nie mam duszy meczennika z natury nie uzywam takich udogodnien jesienia i zima.
Lada chwila nadejda cieple dni i fajnie byloby wyleczyc dach. Auto jest w dosc dobrej kondycji mechanicznej ale ma pare detali, ktore doprowadzaja mnie do szalu. Tu cos puka stuka, tam cos zaskrzypi - generalnie mam cienkie uszy wiec takie odglosy doprowadzaja mnie do szalu.
Odkad mam to autko przy dodaniu gazu, przyhamowaniu lub jezdzie po jakis nierownosciach z okolica dachu (po obu stronach) miedzy tylnym a srodkowym slupkiem dochodzi takie metaliczne stukanie. Rozebralem kiedys oslony slupka miedzy drzwiami i nic tam nie znalazlem co mogloby powodowac to pukanie. Pomyslalem sobie ze w dachu cos puka wiec naprawie szyber i przy okazji wyeliminuje pukanie. Latwiej pomyslec, trudniej zrobic.
Generalnie ciezko na Slasku znalezc jakiegos fachowca (google, Panorama firm), ktory podjalby sie reanimacji szyberdachu w W124 (prowadnice uzywana kupilem wczesniej). W koncu znalazl sie taki.
Dzisiaj odebralem autko i Pan powiedzial mi ze nie bede do konca zadowolony poniewaz ta prawa prowadnica, ktora kupilem jest bardziej wyjechana (golym okiem tego nie widac) i szyber owszem zamyka sie ale sie nie uchyla ta tylna jego czesc. Widac bylo, ze dach z lewej strony idzie w gore ale z prawej ledwo co. Ok, pomyslalem sobie, ze zalatwie nowa (inna uzywke) prowadnice i jakos to bedzie ale przynajmniej zniknie to pukanie
Niestety puka dalej. Wkur....ony pojechalem do siebie do garazu mysla, ze wezme latare (tapicerka dachu nie byla zalozona) i bede tam szukal co tak moze pukac. Zaczalem grzebac, otwierac/zamykac dach i po paru otwarciach zlamala sie prowadnica od kierowcy
Troche jestem zalamany ale tak to juz jest chyba z tymi szybrami.
Kolega, spec od MB ma 2 uzywane prowadnice (z jednego dachu) ale mowi, ze moga byc inne elementy wypracowane i taka transplantacjia moze tez sie szybko skonczyc tym, ze cos sie polamie i sie porycze z zalu. Poza tym prowadnice tez kosztuja (tak ze 300zl za 2 uzywki)
Kolega doradza kupno calego kompletnego szybra z rozbiorkowego auta. Przeszukalem allegro i cenowo nie wypada tak blado. Nawet mozna taniej kupic caly szyberdach niz sam prowadnice.
Pytanie do Was to:
czy wymiana szybra w takiej postaci wiaze sie z rozpruciem auta na srubki, czy zakres prac jest maskakryczny???? czy jest sens w ogole sie w to bawic czy tez kupic tylko 2 uzywane prowadnice??? czy tez moze kupic jedna ta cos sie teraz polamala (ale niby ta druga wyrobiona) . Doradzcie prosze. Jak wymienie caly szyber to skonczy sie pewnie to cudowne pukanie, ktore doprowadza mnie do migotania zastawek.
Czy znacie na Slasku (okolice Bedzina, Sosnowca, K-c, Dabrowy Gorniczej lub dalej) jakiegs fachmana, ktory sie na szybrach w W124 zna i podejmie sie takiego przeszczepu lub fachowej naprawy istniejacego?.
Bardzo prosze o fachowa opinie i pomoc za co z gory serdecznie dziekuje
Pozdrawiam
Milosz