Dzisiaj wepchnąłem go do znajomego mechanika na kanał.
Spadł przewód pod spodem i zacięła się klapa spiętrzająca.
Bez kanału (na trasie) bym tego nie ruszył.
Już wyjąłem "rozpylacz" z nad wtrysku, instalacja niedługo pojdzie w diabły.
Nie będę dla tych paru złotych jeździł stale po gazownikach i wydawał kasę na ustawianie do pionu tej instalacji.
Żaden samochód z dieslem (MB) lub z samą tylko benzyną (różne plastiki) mnie nie zawiódł, dbam o samochody i wszystko jest robione na czas, żeby nie było problemów.
Nie mam ochoty znowu gdzieś utknąć w nocy na ruchliwej trasie, bo innym razem może nie być nikogo, kto mnie scholuje. Poza tym nie będę ryzykował uszkodzenia wtrysku.
Oszczędności na paliwie LPG są znikome, bo trzeba wydawać dodatkową kasę na obsługę instalacji i użerać się z różnymi niespodziankami.
Poza tym samochód przywrócę do stanu oryginalnego, a do oszczędnej jazdy mam 300SD, więc trzymać LPG dla samej idei LPG nie mam zamiaru.
Mercedes (z KE-Jet) nie jest stworzony do LPG i tyle na ten temat.
Tak na marginesie, gaz zatankowałem na sprawdzonej stacji, zresztą w lokalnej gazecie czytałem, że owa stacja wypadła najlepiej w kontroli jakości paliw w okolicy... I zrobiłem na nim po zatankowaniu 40 km.
A instalację miałem wyregulowaną tak, żeby mu gazu nie zabrakło, zużycie gazu odnotowywałem podobne, jak gdzieś na forum podane przez kolegę
AndyS.
<br>
Dodano po 5 godzinach. 14 minutach.:<br>
Panowie, jest problem.
Nie wszystko jest jak dawniej.
Przy odpalaniu muszę długo kręcić rozrusznikiem, nie jest tak zawsze, ale... no prawie zawsze. Przed tym, jak cyklon mi wtrysk porozpierdzielał, palił bez problemu. Poza tym, jak go przegazować, to często obroty nie chcą spadać.
Gdzie szukać przyczyny? Klapa się przycina? Czy jeszcze gdzieś jest nieszczelność?
Help!