07.03.2006 Szczecin
Dzis spotkala mnie rzecz dziwna...jezdze wciaz na benzynie, od tygodnia...
1. Auto odpalio nadotyk, chodzil rowno. Pokrecilem sie po Pogodnie i jechalem do centrum.
2. Po okolo kilometrze, moze mniej (na skrzyzowaniu Mickiewicza i Boh.W-wy) poczulem ze na wolnych obrotach zaczyna mi telepac silnikiem i to tak pozadnie...jechalem dalej...z pod kolejnych swiatel mialem problemy z ruszaniem, dlawilo go, nie reagowal na wciskanie gazu...Na kolejnych swiatlach sie uspokoilo...Minolem Turzyn (od pierwszych szarpniec kolejny kilometr, moze poltora - tak mi sie wydaje) i zjechalem z ronda (w kierunku jak na Pomorzany - tak zeby przeciac KU Sloncu)...na zjezdzie zaczal sie znow telepac i na takim specyficznym zakrecie, jak juz prawie minalem przeciwlegle pasy zgasl mi...Odpalilem chodzi...chodzi i zaczal gubic obroty, z 700 na 500- telepie gasnie...jak gazem utrzymywalem 1000 obrotow chodzil elegancko...przepchnalem auto...i proboje do tylu jedzie (telepiac sie) ale do przodu juz nic a nic, odrazu gasnie...z 5 minut robilem mu przygazowki i nie gasl...pomyslalem sprobuje jeszcze raz do przodu...auto ruszylo, mysle moze cos nie tak z benzyna dojechalem na LukOil (to chyba Tenisowa - z 500 metrow) po gaz, zatankowalem, wsiadam do auta odpalil odrazu, wyjechalem ze stacji na benzynie, zero problemow, nic nie telepie...przelaczylem na gaz auto chodzi cudnie rowniutko...
i tak mnie ciekawi co to moglo byc...woda w benzynie, zla jakosc paliwa, brudny filtr paliwa??? Jak myslicie co to moglo byc???
Mam w tej chwili pol baku (tankowalem caly bak na poczatku stycznia) w mrozy palil, tydzien ostatni na tym paliwie jezdzilem, a dzisiaj takie cos?
