Witam serdecznie wszystkich
Mam problem, który w zasadzie istnieje od początku posiadania przez mnie mojego MB. Problem polega na tym, że „Mieciu” jest dość słaby. Poza tym samochód nie nastręcza praktycznie ŻADNYCH problemów. Mam taką pracę, że jeżdżę po całej europie i uruchamiam/serwisuje nasze produkty. Na ww. wypady jeżdżę swoim sprzętem więc muszę na nim polegać. Przez 2 lata najechałem 80tkm więc niemało. Jeden wypad to 2,5-5 tys. km. i nigdy nie miałem z nim problemów w obcych landach
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
.
Co do samego reaktora to silnik NIE pobiera oleju (no może 200-300ml/10000km ale dla mnie jest to różnica nieuchwytna optycznie. Praktycznie cały czas jest go tyle samo na bagnecie). Silnik nie ma żadnych problemów z porannym rozruchem, odpala w każdych warunkach (z tym, że rozruch mojego silniczka nie polega na kręceniu aż do zajechania aku .....i w ostatniej chwili odpala tylko sprowadza się do nanosekundowej pracy rozrusznika). Silnik robi te przysłowiowe "pół obrotu" i pracuje. Autko mam ponad 2 lata (dopiero od miesiąca jest garażowane, wcześnie cały czas stał "pod chmurką" i odkąd sięgam pamięcią nie przypominam sobie incydentu kiedy odmówił mi posłuszeństwa. No może poniżej minus 20-25C czas kręcenia się wydłuża do 10s ale od początku kręcenia cały czas go "łapie".
Nie jestem jak niektórzy z Was wytrawnym mechanikiem samochodowym, ale coś niecoś na ten temat wiem i dla mnie wykładnikiem stanu technicznego diesla (przynajmniej tak leciwego - 17 wiosenek) jest jego zużycie oleju oraz rozruch w niskich temperaturach. Oba te warunki mój silnik spełnia.
Poza tym dodam, że nigdy nie oszczędzałem na materiałach eksploatacyjnych (od początku posiadania leję olej mineralny MOBIL15W40) nie jeżdżę na jakichś olejach opałowych (chyba, że przypadkowo i nieświadomie zalałem na jakiejś dziwnej stacji) OR zalałem może z 30l przez cały okres użytkowania i zawsze w minimalnym stężeniu (coby wtryski przesmarować
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
). Autko w ogóle nie kopci (parę razy jechałem za swoim MB, którego prowadził ktoś inny i wyglądało jakby jechał z wyłączonym silnikiem - zero dymów). Jak jest zimny to może minimalnie zakopci na szaro przez sekundkę ale to naprawdę jest pomijalne. Nowe diesle więcej kopcą niż mój przy rozruchu.
Przebieg na desce mówi o 220.000 przejechanych km ale wg. optycznego zużycia kierownicy i innych przyrządów celuję go na 350-400.000 km.
Szkoda, że nie mam skali porównawczej (nigdy nie prowadziłem innego W124 niż mój

) ale moim zdaniem nie ma mocy. Niby normalnie wkręca się na obroty podczas jazdy ale mój kolega, który go serwisuje i niejednym W124 w wersji T 250D jeździł (one same w sobie demonami prędkości nie są), mówi, że mój kombiaczek na tle osiągów innych jednostek wypada blado choć mój reaktor najładniej z nich wszystkich pracuje.
Od momentu kupna zauważyłem, że przy lekkim dodawaniu gazu powyżej nominalnej prędkości obrotowej biegu jałowego w przedziale 1000-1500 obr/min silnik (nie za każdym razem) wpada w dość szybkie wibracje (tak z 5 razy na sekundę) potem już ciągnie w góre normalnie. Da się to wyczuć siedząc za kółkiem, a dodając gazu ręką przy otwartej masce widać ewidentnie jak motorkiem rzuca. Myśleliśmy z kumplem-mechaniorem, że jakaś poduszka pod silnikiem nie domaga. Zostały podmienione i nic to nie zmieniło. Czy to może być spowodowane niewłaściwą pracą pompy wtryskowej???
Pół roku temu inny polecony mechanik podkręcił mi dawkę paliwa (o 3 obroty na tej małej śrubce z nakrętką kontrującą przy pompie). Za wiele to nie pomogło. Autko może z 5% modniejsze i dalej ma czkawkę przy dodawaniu gazu (na postoju, w jeżdzie też ale proszę nie mylić z żabką jak w W124 200D). Zużycie paliwa podobne. Przy okazji zostały sprawdzone wtryskiwacze pod kątem rozpylania paliwa i ciśnienia otwarcia. Niby wsio ok. (tzn jeden był drętwy ale został wymieniony na nowy). Autko dalej jeździ tak samo. BTW jakie powinno być nominalne ciśnienie otwarcia wtrysku w tym silniku (OM 602.912)???
Noszę się z zamiarem odstawienia autka do pompiarza. Tylko co mam mu powiedzieć?, żeby ustawił zapłon czy jak kto woli kąt wyprzedzenia wtrysku (chyba się to tak fachowo nazywa) czy też już musi wypruć pompę z silnika i dać na stół probierczy i ustawić wszystko jak należy?. Nigdy tego nie robiłem oczekiwałbym jakichś fachowych porad z Waszej strony. Poza tym może macie jakiegoś zaufanego gościa, który świadczy takie usługi (górny Śląsk i okolice - nawet do Cz-wy) i ile taka usługa może kosztować?. Wizyta u takiego pana moim zdaniem ma sens choćby na przykładzie mojego kuzyna, który 3 lata temu sprowadził W201 2.0D w naprawdę idealnym stanie. Autko cacy tylko był tak zamulony, że but spadał. Oddał chłopina autko do pompiarza i teraz zamyka licznik, przy bardzo znikomym zużyciu paliwa. Po prostu nie to auto! (fajnie jakby tak było z moim

)
Mój sprzęt jest ciężko rozpędzić nawet do 150km/h (niby pójdzie te katalogowe 165km/h ale naprawdę z dużym bólem). Wg relacji kolegi-mechaniora, który parę miesięcy miał identyczny egz. tylko w wąskiej listwie jemu jechał bez problemu 170 i więcej. Poza tym dużo łatwiej tą prędkość osiągał.
Zużycie paliwa moim zdaniem w normie. Miasto 9,5-10l (teraz w zimie i krótkie odcinki) trasa (poza granicami kraju, jazda ze stała prędkością ok. 120km/h) 6,8-7,5l/100km (sprzęt pusty - tylko bagaże i narzędzia+ja
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
). Filtry paliwa - wstępny i główny regularnie zmieniane.
Jakieś dodatkowe info to:
Model W124 T 250D 1990, wsio oryginał (VIN: WDB1241851F163492)
Bardzo proszę o Wasze fachowe opinie, co o tym sądzicie?, czy wizyta u pompiarza ma sens?, co ile tys. km profilaktycznie powinno się dokonywać regulacji pompy???
Czekam na konstruktywne rady i opinie
Licząc na Was gorąco Was wszystkich pozdrawiam
P.S. Sorry za obszerny opis ale chciałem możliwie dokładnie temat naświetlić