No to odgrzeję troszkę wątek.
Trasa Łódź - Solina - Łódź. 5 dorosłych osób na pokładzie + max load (żeby nie powiedzieć overload). Pierwsze 700 km, wszystko OK. W pewnym momencie zaczęła się palić kontrolka od poziomu płynu chłodzącego (cały czas teperatura 70-80 st. C) więc pierwsza stacja i PIT STOP. Dolałem 0,5 L płynu (chociaz na upartego był jeszcze w zakresie MIN-MAX z wskazaniem na to pierwsze), wszystkie węże ciepłe, po ściśnięciu każdego płyn w zbiorniczku zareagował więc układ drożny. Po ok. 2 km znowu świeci i znowu PIT STOP- płyn w normie. Olałem więc sprawę i pojechałem dalej. Po pierwszym zakrecie w prawo przestało świecić ale po kolejnych 2 km znowu zaczęło i tak do samej Łodzi. Prosta i zakręty w lewo kontrolka świeci, zakręt w prawo lub odpalenie ponowne silnika kontrolka gasnie- za jakiś czas znowu świeci. Płyn w normie, temperatura 70-80 st. C, olej czyściutki (drżącą ręką sprawdziłem bagnet i zajrzałem pod korek czy aby to nie uszczelka pod głowicą), nie dymi.
Stawiam na czujnik, który może się zawiesił na stromych wjazdach i zjazdach górskich lub coś z "chloernymi prądzikami"

. Może ktoś z Szanownych miał podobne doświadczenia ?
Jak temu zaradzić ??