leopold pisze:
1. Kupowanie używanych opon, nawet wizualnie bardzo dobrych, jest obarczone dużym ryzykiem zakupu opony o uszkodzonej strukturze konstrukcji wewnętrznej lub z ukrytą wadą produkcyjną. Szczególnie podejżane jest, gdy ktoś nagle sprzedaje produkt niemal nie używany a przeznaczony do wieloletniego użycia...
Ryzyko istnieje zawsze poniewaz natura zna rowniez przypadki gdy opona rozleciala sie po wyjezdzie z salonu (bylo pare lat temu o takich numerach gdzies chyba u Opla). Dodatkowo nie jest tajemnica ze opony przywozone od naszych zachodnich sasiadow sa niejednokrotnie lepsze pod wzgledem uzywanych mieszanek niz nasze, do tego dochodzi fakt ze sa sporo tansze. Ja w kazdym razie ktorys sezon jezdze na uzywkach i nigdy nie mialem powodow do narzekan i nie wykonywalem zadnych prac naprawczych przy takich oponach a drogi w moim rejonie naleza raczej do ciezszego kalibru jesli chodzi o obciazenie opon
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)
.
leopold pisze:
2. Wszelkie testy wskazuja, że opony tzw. letnie na drogach suchych i mokrych (ale nie zalodzonych, zaśnieżonych) są znacznie lepsze od opon zimowych.
Jak najbardziej sie zgadzam.
leopold pisze:
3. Opony sprzed wielu lat (opasane, wysoko-profilowe, tzw. wielosezonowe, dętkowe) we wszelkich parametrach ustępują oponom współczesnym.
Chodzilo mi raczej o jakosc wykonania opon pare lat temu i to nie u nas a na zachodzie kiedy jeszcze patrzono troche na jakosc a nie na ilosc.
leopold pisze:
4. Co to za "chinole"? Czemu taka pogarda?
Jak wyzej, coraz wiecej producentow wszelkiego rodzaju dobr zaczyna szukac tanszej sily roboczej aby walczyc z konkurencja na rownym poziomie co niestety odbija sie na jakosci wykonywanych towarow, niewazne czy beda to buty, opony, sprzet AGD-RTV czy komputery (w ostatnich grupach widac to najlepiej). Wystarczy na prostym przykladzie porownac awaryjnosc samochodow wykonywanych w latach 90 i dzisiaj (chocby nasze ukochane MB
![[zlosnikz]](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
) - dlugo sie bede zastanawial zanim przesiade sie na powiedzmy jakies W210 czy W211 skladane z czesci spawanych na jakims zadupiu na Tajwanie (mowa o elektronice) ktore rozsypuje sie podczas uderzenia pioruna (opisywany przypadek w S-klasach) - oczywiscie troche przekornie przesadzam ale jestem mimo mlodego wieku twardym zwolennikiem maksymalizacji technologii analogowych pod kazda postacia - najprostszym przykladem z naszego podworka sa W123 i starsze - czy myslicie ze jakikolwiek dzisiaj wykonany pojazd (niewazne czy bedzie to S-klasa czy Toyota czy Honda czy cokolwiek innego) dozyje 25 lat a czasem i wiecej i bedzie sie nadal w pelni sprawnie poruszac z taka gracja jak klasyki ktorymi jezdzimy ?? - moim zdaniem nie ma takiej mozliwosci...