Piątal pisze:
JaKon pisze:
żeby kupić taki egz to pewnie troche dużo $$ potrzeba
Wystarczy spojrzeć na avatar... Kolega Sebian ma to szczęście, że na jego polu wybiło źródełko ropy naftowej i teraz nie ma problemu z takimi pierdołami

Ten pomysł z polem naftowym przypadł mi do gustu
Ale miało być o furze.
Zakupiony przeze mnie wczoraj w Sindelfingen egzemplarz został wyprodukowany w 1996 roku, czyli jest jednym z pierwszych z tym motorem (data pierwszej rejestracji to 1997).
Auto miało wcześniej 3 właścicieli. Wiadomo, że pierwszym właścicielem była jakaś firma (GmbH), a drugim kobieta, która używała auta w mieście do wyjazdów do pracy, na zakupy itp. Ostatnim właścicielem był syn właściciela salonu VW/Audi, który jeździł tym autem rok do lipca 2007 roku. Wnoszę, że auto trafiło do niego jako rozliczenie przy zakupie przez poprzednią właścicielkę jakiegoś VW czy Audi. Od lipca auto nie było używane - prawdopodobnie dlatego zastał się mechanizm blokady przedniego mostu, którego za jasną cholerę nie mogłem uruchomić podczas jazdy testowej.
Auto jest zadbane i bezwypadkowe (tzn. było jeszcze takie kilka godzin temu
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
). Podczas testów oprócz problemów z ww. blokadą wykryłem jedynie nie do końca działający mechanizm uchylania szyberdachu. Dzięki temu zbiłem cenę, a środki zostaną przeznaczone na naprawę tych elementów. Drobnej naprawy wymaga Webasto i układ regulacji zasięgu reflektorów przednich.
Gelenda jest bardzo dobrze wyposażona. Z wyjątkiem przedniego fabrycznego orurowania posiada na pokładzie następujące dodatki:
1. Klimatyzacja
2. Ogrzewanie postojowe (Webasto) w pełnej wersji z programatorem i pilotem
3. Skórzana tapicerka
4. Ogrzewanie foteli przednich (2 stopnie)
5. Elekryczna regulacja przednich foteli wraz ze zagłówkami
6. Przednie fotele ortopedyczne
7. Elektrycznie opuszczane szyby wraz z blokadą ogólną
8. Elektrycznie regulowane lusterka zewnętrzne
9. System ułatwiający parkowanie
10. Pięciostopniowa ASB
11. Tempomat
12. Spryskiwacze przednich reflektorów
13. Przednie reflektory przeciwmgielne
14. Duże chromowane boczne stopnie (progi)
15. Hak
16. Aluminiowe felgi 16" z jakimiś nowymi letnimi szosowymi kapciami
17. Radio z odtwarzaczem CD Blaupunkt (stare, ale zaawansowane i upierdliwe w obsłudze)
18. Podłokietniki przednich foteli
19. Centralny zamek
20. Poduszka powietrzna kierowcy
21. Brak oznaczeń modelu na tyle auta
Wrażenia z jazdy: po prostu rewelacja! 177-konny silnik daje sobie spokojnie radę z rozpędzeniem 2,5-tonowego o właściwościach aerodynamicznych cegły do podanej fabrycznej prędkości maksymanej 165km/h. Większość trasy spędziłem podróżując z prędkością 120-130km/h. Przy tej szybkości auto pali zgodnie z papierami jakieś 15l/100km. Trafiliśmy na bardzo silny wiatr boczny. Generalnie prowadząc Gelę kierowca wie, że wieje, ale wcale mu to nie przeszkadza. Musi naprawdę dmuchać z V=min 70km/h, żeby wymagane było znaczne kontrowanie kierownicą toru jazdy. Przemek - pracownik i szef salonu Zbyszka Brolera - zgłaszał mi przez radio problemy związane z prowadzeniem Toyoty przy silnych podmuchach wiatru, które dla mojej geli nie miały więszego znaczenia. Dopiero między Hofem a Karl-Marks-Stadt
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
(tutaj z reguły dyma najsilniej) musiałem zwolnić i kontrolować tor jazdy. Przy ww. prędkości podróżnej dała się zauważyć doskonała elastyczność silnika. Przyciśnięcie pedału i przyspieszenie do 140-160km/h było kwestią chwili, a niektórych cwaniaków w plastykach dających niezrozumiałe sygnały świetlne mające mało wspólnego z alfabetem Morse'a (np. SOS
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
) odejście tak dużej kolubryny wprawiało w osłupienie
![[cool]](./images/smilies/cool.gif)
Tempomat działa fantastycznie i na pewno pozwala na zaoszczędzenie paliwa przy zachowaniu stałej prędości jazdy. Daje się go włączyć już przy prędkości ok. 40km/h. W Polsce postanowiłem utrzymać prędkość na poziomie 90-100km/h. Patrząc na odczyty wskaźnika paliwa szacuję spalanie na ok. 10-11l/100km. W mieście też nie będzie dużo palić. Zastanawiam się, ile zajmuje rezerwa. Podobno zbiornik mieści 96 litrów, ale po zapalaniu się kontrolki udało mi się wlać ok. 75 itrów ropy.
Podczas niemal 2400km, jakie zrobiliśmy w ciągu 48h nie spotkałem na trasie żadnej Gelendy. To faktycznie auto dla miłośnika czy konesera. Z drugiej strony nie było osoby (czy to w innym aucie, czy na chodniku przy drodze), która nie obejrzała by się za moją Gelą). Nawet kiedy jechała na lawecie, widać (i słychać) było cmokanie tłumu
Zakup auta trochę trwał. Z mojej i tylko mojej winy uciekły mi dwa samochody w kolorze ciemnozielonym (mój ulubiony) - jeden w stał w Berlinie w komisie aut terenowych, a drugi w salonie Mercedesa w Grazie - miejscu, gdzie z taśmy zjeżdżają Gelendy i Puchy. Mój model był trzecim podejściem do zakupu i jak widać - udanym. G300DT oferowane są w wersjach z różnym wyposażeniem i w cenach od 18.000 do 30.000 Euro, choć trafiają się tez takie za 32.000-35.000 Euro. Z reguły wysoka cena jest gwarantem dobrej jakości i zadbanego egzemplarza, dlatego skupiłem sie na ofertach powyżej 27.000 Euro. W przypadku G-Klasy drugorzędne znaczenie ma rocznik, bo zarówno te z 1996 roku, jaki i te z 2001 roku - o ile były w doskonałym stanie - oferowane są w tych samych cenach. Oferty zostały wyszukane na mobile.de i autoscout.de. Oferty należy dobrze przeczytać, bo np. w Holandii oferowane było piękne auto z 1997 roku za chore pieniądze 47.000 Euro, ale jak się okazało zbudowane od podstaw na ramie G z 1979 roku. Tak Holendrzy oszczędzają na podatkach. W Hamburgu natomiast trafiłem na modele z małymi przebiegami, ale znalazłem w opisie hasło "olej posmażalniczy", więc podziękowałem. Ważne, aby sprzedającym był Niemiec, a nie jakiś Turek. Dobrze, gdy w tle stała jakaś firma, np. salon samochodowy. Takich ofert szukałem i takie otrzymałem. Auto musiało być dobrze wyposażone i zadbane, oraz bezwypadkowe - najlepiej z udokumentowaną historią. W przypadku mojego egzemplarza okazało się np. że w 1999 roku został wymieniony na gwarancji silnik, zatem o ile auto ma przebieg 101 tys. km, to silnik ma ok. 72 tys. km.
Sprawdznie przed zakupem to ocena powłoki lakierniczej - zarówno maszynką, jak i okiem. Należy sprawdzić linię zgrzewu blachy powyżej bocznej listwy ozdobnej, ramki szyb oraz miejsce pod tylnymi światłami - tutaj najszybciej pojawi się rdza. Sprzedający w moim wypadku sam wskazał lewe tylne światło i powiedział, że znalazł tam ognisko zapalne, ale naprawił ten problem. Kolejnym etapem była ocena wnętrza i sprawdzenie działania wyposażenia dodatkowego. Moja gela była czyściutka, a wszystkie elementy sterowania (z wyjątkiem tych podanych wcześniej) działały bez zarzutu. Ostatni etap to jazda testowa i ocena mechaniki auta. Komora silnika mojej geli ze wszystkim co pod maską została niestety umyta, ale Przemek i tak szybko sprawdził charakterystyczne elementy zasilania i ocenił, że wszystko jest ok. Silnik był lekko ciepły i zaskoczył od pierwszego "kopa". Liczyliśmy na to, że auto będzie stało gdzieś na zewnątrz i będzie zimny. Silnik po zaskoczeniu bardzo równo pracował. Przy dodaniu gazu pojawił się biały obłoczek przy rurze wydechowej, ale stwierdziliśmy, że najprawdopodobniej jest to para wodna i z oceną kopcenia poczekaliśmy do rozgrzania auta. Później okazało się, że wszystko jest ok i nic nie kopci, a ostatecznym potwierdzeniem była droga powrotna do domu i obserwacja Geli przez Przemka, który jechał za mną.
Wróćmy do jazdy testowej. Najpierw oceniliśmy ASB, czyli po wrzuceniu dowolnego biegu auto musiało zacząć się toczyć, a samo wrzucenie biegi nie mogło powodować szarpnięć. Potem ruszyliśmy na asfalty i zakręty. Silnik pracował cicho z pięknym klangiem czołgowym na wolnych obrotach, a ASB pracowała prawidłowo i płynnie zmieniała biegi. Kick-down też został sprawdzony i nie ma to jak być wbitym w fotel wśród dwóch i pół tony żelastwa. Podczas jazdy prosto oraz na zakrętach nie słychać i nie czuć było żadnych - nawet najmniejszych - wibracji i stuków. Sprawdziiśmy reduktor i nadszedł czas na mechanizmy blokad mostów. Zażądaliśmy poligonu typu piasek czy inne błoto, co przestraszyło naszego Niemca, który wypucował to auto. Najpierw znaleźliśmy kawałek oblodzonego parkingu, ale za mały. Udało się zapiąć blokadę centralnego mechanizmu różnicowego oraz tylnego mostu. Nie chciała się natomiast uruchomić blokada przedniego mostu. Próby na odcinku żwirowym i równie krótkim również się nie powiodły. Na hasło, że jestem zdecydowany i muszę to do jasnej cholery sprawdzić, Niemiec zmiękł i wskazał piękne błoto z dużymi podmokłymi koleinami. Auto pięknie szło po błocie, ale przednia blokada nie zadziałała. Miałem za to wielką satysfakcję z upapranej fury i jeszcze większą frajdę, gdy po powrocie na drogę publiczną i przyspieszeniu nagle inne auta zachowywały duży dystans ze względu na to i owo wylatujące mi spod kół
Po telefonie do kolegi Szafira z gelenda.pl i Zbyszka Brolera zdecydowałem sie zakupić to auto z niedziałającą przednią blokadą. W związku z tym utargowałem na aucie najdroższy możliwy koszt naprawy tego mechanizmu. Podpisaliśmy umowę, zapłaciliśmy kasę i pojechaliśmy po to, co widać na zdjęciu przez tylną szybę. Po godzinie przyjechała jakaś pani, któa pojechała z nami do urzędu po dokumenty i tablice celne (czerwony pasek, 2 tygodnie ważności, ubezpieczenie). Koszt operacji wyniósł - tutaj się zdziwiłem - tylko 44,40 Euro. Po tych wszystkich zbiegach uczciliśmy tłusty czwartek bułkami z serem i udaliśmy się w drogę powrotną do Polski. Wrażenia z jazdy podałem wyżej
![[oczko]](./images/smilies/oczko.gif)
Poza tym w aucie całkiem wygodnie się śpi
Finałem piątkowym było niezrozumiałe dla mnie uruchomienie się i zacięcie blokady przedniego mostu (dobrze, że pod domem, a nie w trasie) i nieszczęśliwe trafienie tyłem w słup, którego - do jasnej cholery - nie widziałem. Gdyby znajdował się bardziej centralnie za autem, to może zwróciłbym uwagę na sygnał systemu parkowania, ale słup był poza jego zasięgiem. Trudno. Kląłem przez dwie godziny, a teraz - choć szkoda mi tego lakieru - śmieję się z tego. Autem zacznę jeździć chyba dopiero za 2 tygonie, jak przejdzie przeglądy, naprawiona zostanie blokada przedniego mostu i inne duperele, oraz wróci od lakiernika (zaufana firma Stefana Krzaka). W serwisie zdążono wczoraj ocenić stan auta jako idealny, a nawet zjawił się chętny na zakup mojego auta za dużo większe pieniądze i to z tymi uszkodzeniami, których wczoraj dokonałem
Pomimo tych wszystkich perypetii jestem naprawdę zadowolony i spełniło się jedno z moich marzeń. W tym miejscu pragnę podziękować Zbyszkowi Brolerowi i jego pracownikowi - Przemkowi, bez których pomocy nie kupiłbym tak wspaniałego pojazdu. Ten zakup tylko umocnił naszą 8-letnią przyjaźń i wzajemne zaufanie. Zbychu, wielkie dzięki! Skrzynka jest dla Ciebie!
![[ok]](./images/smilies/ok.gif)
Specjalne podziękowania należą się przede wszystkim mojemu szefowi, który dnia pewnego uwierzyl w człowieka i na przekór różnym przeciwnościom zainwestował w niego. Krzysiek, dziekuję!
No i to byłoby na tyle. Teraz czas na dowcip: Na zlot przyjedziemy Eminencją
![[zlosnik]](./images/smilies/zlosnik.gif)