Witam
Mam taki oto problem.
Auto mamy dopiero 2 tygodnie więc przyznaje nie doplinowałem stanu płynów.
Wczoraj auto było na regulacji gazu i przy okazji mechanik zwrócił mi uwage że w zbiorniku wyrównwczym właściwie nie ma płynu chłodzącego.
Nie wiem czemu, ale zostawił zbiornik otwarty i kontynuował naprawę. Wiadomo grzebanie w instalacji gazowej to ciągłe żyłowanie silnika na wysokich obrotach, po chwili widze dymek ze zbiornika płynu chłodzącego, a jeszcze chwile później płyn zaczał wyskakiwac ze zbiornika jak fontanna.
Jednym słowem zaczał bulgotać. Mało to pewniem było bezpieczne ale mechanik rzucił sie z korkiem na tą fontanne i zbiornik zakręcił bez gaszenia silnika
Przemilczelismy tą kwestie, dolałem właściwie cały litr płynu (pisało na nim że mieszalny z innymi), ale jak przyjechałem wieczorem i jeszcze kombinowałem z gazem pod maską (mniejsza o to) i doprowadziłem do zgaszenia silnika stojąc przy masce, jeszcze pare sekund słychać było takie bulgotanie jak w czajniku
Czy płyn chłodniczy sie gotuje? jeśli tak to dlaczego? Wody tam chyba nie ma skoro jeszcze niedawno były mrozy i auto jeździło?
Najważniejsze!!
Ani przy tym ekscesie u mechanika, ani kiedykolwiek w czasie jazdy temperatura cieczy nie przekracza 90 C.
Nie wiem może pomiar jest błędny? Wskazówka na pewno działa bo widać zawsze proces rozgrzewania silnika
edit: moze wlasciciel nie zmieniał płynu od wielu lat i dlatego sie gotuje? ale dlaczego wskazania temperatury są ok?