Jakieś dwa dni temu mojej niezawodnej nitro-rakiecie przytrafiła się dziwna rzecz. A mianowicie po krótkiej trasie w mieście postawiłem sobie autko w piekielnym słońcu i postało tak jakieś 3h. Po tym czasie odpaliłem je, a że słoneczko nie pozwoliło mu się zanadto ostudzić, chwilę później przełączyłem na gaz. Przejechałem kawałek i zorientowałem się, że wolne obroty spadły mi o jakieś 400 (co skutkowało gaśnięciem na skrzyżowaniach). Przełączyłem na Pb i było git, ale jak próbowałem znów przerzucić się na gaz, to był kłopot - wolne przy 450obr/min (albo i mniej). Na wysokich wszystko w normie i na cyklonie i na Pb. Zatrzymałem się i podniosłem ciśnienie na reduktorze. Obroty wróciły, ale jak przegazowałem go na czerwone pole, to znów spadły do 450 i była lipa. Ustawiłem więc reduktor tak jak był i poszedłem do kościoła
![[zlosnikz]](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
- pomogło. Zrodził się pomysł, żeby zatankować inny gaz (poprzednio tankowany na Orlenie - przy tym tankowaniu miałem kłopot, żeby odjechać ze stacji, bo długo nie mógł "załapać", że w butli znów jest gaz i nie chciał ruszyć).
Po powrocie z kościoła okazało się, że jak auto się przestudziło, to sprawa względnie wróciła do normy. Pojechałem na BP, żeby dać autku coś na zagryzkę i wszystko od tamtej pory jest ok.
Pytanie: czy to tylko wina złego gazu i czy ostre słońce w połączeniu z trefnym cyklonem może zabrać wolne obroty? Czy może też mam coś nie tak z instalacją, choć generalnie to jedyna anomalia w jej działaniu na przestrzeni 25kkm?
Pozdrawiam.
P.S. Gdzie mogę zakablować stację wciskającą lipny gaz?
P.S2. M102 2.3 8V K-Jet + LPG najprostsze jak się da - na śrubkę.