Witam
Jakiś miesiąc mieszkam we wrocławiu. Do tej pory w123 spisywało się bardzo fajnie chodź ostatnio pojawiło się jakby takie przygasanie jak silnik na zimno odpalałem, myślałem że może w gaźniku mało oleju czy coś i rzeczywiście było bardzo mało więc dolałem jakieś 46ml wiem że chyba wchodzi ok 65ml, ale ok polepszyło się na jedno uruchomienie myślałem że może za mało i dodałem jeszcze troszkę teraz jest chyba ok ale przygasanie na zimno dalej wróciło.
Mało tego w ten przedświąteczny czwartek miałem jechać do domu na weekend i uruchomiłem silnik żeby trochę popracował podczas gdy ja pakowałem rzeczy do bagażnika, i właśnie wtedy siostra powiedziała, że chyba coś się pali, ja patrzę a tu w aucie jakby ktoś ognisko rozpalił, pełno dymu. Silnik nadal pracował więc wsadziłem rękę i go wyłączyłem i pootwierałem wszystkie drzwi. W sumie to byłem w szoku bo myślałem że zaraz będzie po samochodzie, ale ok po jakichś 10 min wszystko wywietrzało, ja wkurzony na maksa, postanowiłem jednak go jeszcze raz odpalić myśle będzie co będzie ale nie dał się nawet zakręcić prąd był bezpieczniki całe. Cóż musieliśmy wsiąść w pociąg i tak dzisiaj przyjechałem i pierwsze co to wsiadam do auta no i próba uruchomienia i zaskoczył, 4 dni temu nie chciał. Po chwili zaczą jednak ostro dymić jak ostatnio. Dym wydobywa się jakby z za środkowej części deski rozdzielczej przez wszystkie szczeliny, między pokrętłami nawiewu radiem, ale najbardziej z okolicy nawiewu na nogi ale chyba nie z samego nawiewu bo z górnych nie leci i pod maska też żadnego dymu tylko z tych wlotów powietrza które znajdują się pod szybą chodzi mi o te na zewnątrz nie w środku.
Moje pytanie, może ktoś z was się z czymś takim spotkał, i co to do cholery jest. Mieszkam na Kromera i tam stoi moje cudo, jak ktoś ma ochotę obejrzeć albo może polecić jakiegoś magika, który nie zedrze ze mnie skóry to ja bardzo chętnie.
Wydaje mi się że chyba to moja wina i to zemsta za to że chciałem ja sprzedać
z góry dzięki za odp.